środa, 25 lutego 2015

Bangkok - Vojaganto



A dziś… a dziś Bangkok w Tajlandii :-)
Bangkok, czyli Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit”

co w tłumaczeniu oznacza Miasto aniołów, wielkie miasto  rezydencja świętego klejnotu Indry [Szmaragdowego Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i zbudowane przez Wiszwakarmana. Jest to najdłuższa nazwa miasta wpisana do światowej Księgi rekordów Guinnessa. Jak ktoś chce posłuchać w oryginale pełnej nazwy miasta to zapraszam tu…
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/49/Th-Bangkok_ceremonial_name.ogg#  :-)
Tajlandia jest nazywana jednym z tygrysów Azji. I rzeczywiście widać to… gdzieniegdzie widać. Tak samo jak Polska jest „zieloną wyspą” na mapie Europy to Tajlandia jest jednym z najbogatszych krajów Europy. W rzeczywistości wyjeżdżając na prowincję widać również i w tym kraju biedę. A gdy jeszcze dorzucimy sąsiadującą Kambodżę (opisywaną we wcześniejszych postach i uznawaną za najbiedniejszy kraj Azji) to zdamy sobie sprawę że znajdujemy się w najbiedniejszym zakątku Azji południowo-wschodniej.

Ale wracając do Bangkoku…bo dziś o nim mowa. Jest 21 miastem na świecie co do liczby ludności w nim żyjącej – około 11 milionów. I od razu ostrzegam… jeżeli ktoś lubi wieeeelkie aglomeracje to na pewno znajdzie tu coś dla siebie: niesamowite miejscówki na zdjęcia, bogactwo, biedotę, niezwykłą architekturę, ludzi… Lecz jeżeli kogoś przerażają takie klimaty to moja rada – uciekać stąd jak najszybciej. Bo obok Rolls Roysów i sklepów z drogą biżuterią znajdziecie gościa bez nóg żebrającego o kilka bathów (lokalna waluta).


Dla nowo przybyłych do Bangkoków aby dostać się z lotniska do centrum polecam taxi (około 50 zł co w przypadku dwóch podróżujących nie jest aż tak wielkim wydatkiem) lub SKYTRAIN (rodzaj naziemnego metra). Inne sposoby wydostania się z lotniska zdecydowanie odradzam.
Gdzie się zatrzymać…chyba każdy turysta prędzej czy później trafi na Khao San Road. I pomimo tego że wybitnie wkurzający są zachodnioeuropejskie i amerykańskie, nadziane, bawiące się na maksa dzieciaki to jednak tu znajdziecie najtańsze noclegi. Już od 30 zł za pokój dla 2 osób poza sezonem (sezon od XII do IV)
Podróżowanie po Bangkoku sprawia wieeeelką frajdę. W ciągu jednego dnia możemy zaliczyć tuk tuka, autobus, taxi, taksówkę na motorze i oczywiście łódź w kanałach zwanych khlongami. Khlongów jest tutaj mnóstwo. Rzeka Chao Phraya stworzyła idealne warunki aby nazwać Bangkok Wenecją Wschodu. Swoją drogą…w Wenecji kanałów jest około 250 a tutaj…750!!!

Co zwiedzić…myślę że tydzień powinien wystarczyć, choć jeżeli ktoś chce poczuć ducha tego miasta to i 7 dni będzie za mało. Oprócz stałych punktów: Khao San Road, Pałac Królewski, Wat Phra Kaew, Wat Arun, Wat Pho,  Khlongi, Chinatown, Pływający market warto się również wybrać na całodniowy spacer po uliczkach i zakamarkach miasta. Niezwykłe są tutaj targowiska, w których sklepy lub stoiska są poukładane tematycznie…a więc gdy znajdziecie sklepik z klatkami na ptaki to możecie być pewni, że znajdziecie ich jeszcze w pobliżu co najmniej kilka.
Zresztą co ja się będę rozpisywał…mógłbym tak godzinami (lub stronami) Zapraszam do oglądania fotek :-)
Pozdrowienia dla wszystkich podróżników :-)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz