środa, 23 grudnia 2015

Belgia bajkowa

Belgia bardziej fotograficznie niż tekstowo.

Gandawa
Kawa w ogródku, przy nagrzewnicy, a właściwie ognisku zamkniętym w szklanym pudełku jak w akwarium. Do tego polarowe koce, przyjemne ciepełko. Spokój, cisza, brak pośpiechu, stare kamienice, magazyny zboża i innych towarów. Podobne jak te w Kazimierzu, ale jest ich tu sporo. Wiele więcej niż w Kazimierzu. Klimat trochę jak w Pachnidle. Jak przy starym targu rybnym. Ale bez zapachów. Monumentalne kościoły. Kamienny zamek, wieże. Cichutkie tramwaje jeżdżące po rynku, na które z tego powodu trzeba uważać. Ale mniej niż na rowery w Amsterdamie. Tu nikt się nigdzie nie spieszy.

piątek, 18 grudnia 2015

Jeden dzień z Body Chiefem

Wygrałam voucher na jednodniowy catering dietetyczny z Body Chief. Właściwie to bardziej wylosowałam, ale słowo „wygrałam” daje moc! Zamówiłam zestaw standard 1500 kcal. Testujemy!
Owego dnia, punktualnie o 7.00. kurier przywozi mi paczkę do domu. Elegancko zapakowane pojemniki z jedzeniem oraz komplet plastikowych sztućców (takich „lepszych”), słomka do picia i serwetka. Wszystko w dużej papierowej torbie
z logo Body Chief. Zaglądam do środka – hmm, porcje wydają się małe. Zobaczymy… Zabieram 3 pudełka ze sobą do pracy. Resztę zjem już po powrocie do domu.

wtorek, 15 grudnia 2015

Amsterdam i rowery

Amsterdam to miasto kanałów, ale przede wszystkim rowerów. Są wszędzie i są ich miliony. Dość trudno poruszać się po Amsterdamie pieszo, bo chodniki są bardzo wąskie albo praktycznie nie ma ich wcale. Za to ścieżki rowerowe to szerokie drogi dwukierunkowe. Właściwie cały system dróg równoległy do dróg samochodowych. Po ścieżkach rowerowych jeżdżą też skutery. Są niewiele szybsze od rowerów. Na skuterach jeździ się bez kasków. A rowery to klasyczne damki, holenderki. W większości bez przerzutek, co można wnioskować po pozycji rowerzystów. Jazda wymaga od nich dużo wysiłku bo spieszą się cały czas i jeśli mają pod górkę to całym ciałem wciskają pedały. No i ciągle dzwonią i krzyczą, że jadą. Na prawdę trzeba uważać.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Szlakiem żółtej ciżemki - wakacji część kolejna czyli trzecia


Kto czytał wcześniej ten wie, że w Sandomierzu przesyłka na nas czekała od tajemniczego nadawcy. Zaczęło się od tego, że dostaliśmy smsa o treści odwołującej się do filmu debiutu Marka Kondrata. Ktoś grał z nami w grę miejską. Nie od razu skojarzyliśmy – nie znamy tak dobrze historii polskiego kina, ale od czego są google…


poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rycerze na białych koniach - wakacji część druga

Rano obudziłam się w Lublinie. Było zimno, mgliście, padało. Właściwie lało jak z cebra. Która godzina? – pomyślałam. Bo jeśli mamy zwiedzać, to nie można przespać całego przedpołudnia. Ale skoro pada, to i tak ze zwiedzania nici… Uspokoiłam swoje sumienie śpiocha. Jednak ciekawość zwyciężyła i spojrzałam na zegarek. Było wcześnie. Bardzo wcześnie. Więc mogłam spać dalej. Po kolejnym przebudzeniu wrócił upał. Więc plany przeszły do fazy realizacji i po śniadaniu pojechaliśmy zwiedzać stare miasto. I jak dla mnie było pięknie, zaskakująco, tajemniczo. Starówka Lublina jest malutka i zwarta.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Kamień z wielkim LOVE czyli wakacje w pigułce - część pierwsza

Po powrocie z wakacji

 
Jestem zmęczona. Fizycznie. Troszkę się nachodziliśmy. Bo mentalnie odpoczęłam i to bardzo. Ale teraz muszę się wyspać i poleniuchować. A potem może coś napiszę… Do tego telefon mi padł był właśnie – w momencie powrotu do domu – to chyba coś znaczy! Że wakacje za krótkie!

czwartek, 16 lipca 2015

Biuro podróży niezorganizowanych cz. 5 - Johanna

Na walizkach

W ciągu ostatniego tygodnia uzupełniałam zapasy – plastry zwykłe na zwykłe rany cięte, plastry silikonowe na pęcherze na stopach, paracetamol na ból głowy, fenistil na ukąszenia, off przeciwko ukąszeniom, baterie do aparatu. Kremy na słońce już wcześniej zakupiłam, gdyż jak wiecie byłam nad morzem…

czwartek, 2 lipca 2015

Biuro podróży niezorganizowanych cz. 4 - Johanna


Do wyjazdu już tuż tuż…

A co tak naprawdę zaplanowaliśmy? Bo trasę to już znacie. Ale szczegóły! No bo Lublin, Bieszczady, Kraków… A konkretnie to co my właściwie będziemy robić? Bo sama już się gubię...

Dzień pierwszy

Wyjazd z domu 6 rano (taki plan…) i przejazd do Lublina – jakieś 5-6 godzin pewnie minimum. Z przerwami na siusiu i kawę. Po drodze przystanek w Kazimierzu Dolnym i to będzie pierwszy punkt naszego zwiedzania. W Kazimierzu chcemy zobaczyć Rynek, Wzgórze Trzech Krzyży, basztę i ruiny zamku.

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Biuro podróży niezorganizowanych cz. 3 - Johanna

2 tygodnie przed wyjazdem…

No to podzwoniłam. I co się okazało? W Rajskim nie ma już miejsc. W OGÓLE. W sąsiednim ośrodku w Rajskim są, owszem, ale nadal przyjmują tylko rezerwacje tygodniowe… postanowiłam poszukać gdzie indziej. W okolicy jest jeszcze ośrodek Caritasu i Rajski Gościniec. Ze strony Caritasu wynika, że nocleg z własnym śpiworem kosztuje 20 zł! Super okazja! Ale na maila nie odpowiedzieli, dodzwonić się nie można… Więc pozostał Gościniec, gdzie wstępnie zarezerwowałam 2 noclegi dla naszej szóstki za przyzwoite pieniądze – taniej niż miała wynosić wersja pierwotna.
http://www.rajskigosciniec.pl/

sobota, 27 czerwca 2015

Biuro podróży niezorganizowanych cz. 2 - Johanna

3 tygodnie przed wyjazdem…

O kurcze, zapomniałam o rezerwacjach w Ustrzykach i w Rajskim… tzn. pamiętam, ale muszę podzwonić. W Rajskim trzeba sprawdzić czy jest wolny domek na 3 dni – bo z wyprzedzeniem można rezerwować tylko na okresy tygodniowe, ale Pan był tak miły, że prosił o telefon w czerwcu – może się coś uda zamówić. A w Ustrzykach teoretycznie rezerwacja już jest, ale nie chcieli żadnej wpłaty… Wolę zadzwonić i upewnić się, że wszystko w porządku. No i tak myślę od tygodnia, że muszę zadzwonić i jakoś nie dzwonię. JUTRO.

czwartek, 25 czerwca 2015

Morze, nasze morze - Johanna


Na początku czerwca wyskoczyłam na kilka dni nad morze. Nad nasze polskie morze. I wiecie co? Zakochuję się w tym naszym Bałtyku coraz bardziej! Pogoda była piękna – miałam niezłego fuksa… bo od czasu mojego powrotu do dzisiaj pada praktycznie bez przerwy. A wtedy był upał, jedyna w swoim rodzaju plaża, opalanie i… ciepła woda w morzu! A i Krynica Morska niczego sobie. Bardzo przyjemna miejscowość, godna polecenia do odwiedzenia.



czwartek, 23 kwietnia 2015

Biuro podróży niezorganizowanych cz.1 - Johanna



3 miesiące przed wyjazdem na wakacje


Plany czas zacząć. Właściwie plany to już mamy od dawna. Na początek ściana wschodnia: Lublin, Sandomierz, Kazimierz Dolny, itp. Potem Solina, Bieszczady, Kraków z Wieliczką i Oświęcimiem, a na zakończenie ZOO i Afrykarium we Wrocławiu. Trasa trwająca łącznie 12 dni i obejmująca  całkiem ładny kawałek Polski. O Bieszczadach myśleliśmy od jakiegoś już czasu, byliśmy tam już, ale nigdy razem. W Lublinie i okolicznych miastach nigdy nie byliśmy. I zapadła decyzja o takich właśnie wakacjach. A poza tym, Mazury czwarty rok z rzędu? Taka perspektywa nie była porywająca. W podróż wybieramy się z dziećmi i znajomymi, w sumie będzie nas 6 osób. Czyli akurat:)





niedziela, 19 kwietnia 2015

Miasto krasnoludków - Ana

Kilka lat temu pojechałam do Wrocławia z kolegą, który poszukiwał kierowcy. Pokazał mi wtedy rynek, fontannę i klika krasnali. Od tamtego czasu przejeżdżałam przez Wrocław jeszcze kilka razy, ale nigdy nie miałam czasu, żeby po prostu zatrzymać się i zwiedzić miasto. Jednocześnie zawsze miałam na to ogromną ochotę. Ogromną ochotę na powolne, relaksujące, spacerowe zwiedzanie miasta, które miało jakąś dziwną siłę przyciągania.

 

środa, 25 lutego 2015

Bangkok - Vojaganto



A dziś… a dziś Bangkok w Tajlandii :-)
Bangkok, czyli Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit”

środa, 18 lutego 2015

Qatar - luksus, biali panowie i czarne panie - Jane



Po Mistrzostwach Świata w piłce ręcznej odżyły wspomnienia kilkudniowego pobytu w stolicy Kataru, mieście Doha.

W tym przypadku sprawdziło się powiedzenie, że podróże kształcą, gdyż wyjechałam stamtąd z zupełnie innym wyobrażaniem aniżeli przed wylotem.

Ostrzegano mnie, że kraj ten jest skrajnie muzułmański, dlatego trzeba bardzo uważać. Okazało się, że owszem jest, ale jednocześnie jest otwarty na świat, ludzi i nowoczesność, a wymaga jedynie szacunku do ich kultury. 

niedziela, 15 lutego 2015

To był bal! - Johanna



Rzecz działa się w małej miejscowości, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami. Nad pięknym jeziorem, w towarzystwie lasu i gorącej atmosfery naszych serc. Wszystkie bajki spotkały się w jednym miejscu, żeby fantastyka mogła poznać rzeczywistość, a życie stało się bajką choć na chwilę.
 
W magicznej scenerii, w sąsiedztwie skutej lodem tafli jeziora, które wyglądało przez to jak makieta, jak plastikowa atrapa jeziora przygotowana przez jakiegoś reżysera, niczym w miasteczku Pleasantville, pojawili się bohaterowie naszych wszelkich fantazji.

niedziela, 18 stycznia 2015

Skifree na Puchatku - Johanna

Przygotowania do wyjazdu zaczęliśmy od zamówienia odpowiednich warunków narciarskich. Robimy tak zawsze, ponieważ wtedy mamy pewność, że wyjazd będzie udany pod każdym względem. I tym razem nie zawiedliśmy się. 


Nasz cel – Szklarska Poręba. 
No i po drodze Wojcieszyce – bo tam był nasz hotel.


czwartek, 15 stycznia 2015

Turcja - Ana



20
13
2

…choć to dziwne, to od kiedy wróciłam z moich (kolejnych) wymarzonych wakacji to właśnie, oprócz wspomnień, te cyfry znajdują się w mojej głowie.  20 milionów –nieoficjalnie tylu mieszkańców ma Istambuł.  13 milionów – tylu oficjalnie. 2 miliony – tylu mieszkańców ma Warszawa.