piątek, 22 sierpnia 2014

Już nie ma dzikich plaż... - Johanna



Nad morze wybraliśmy się, tradycyjnie już, na przełomie lipca i sierpnia. Kilka dni na pięknej plaży nad Bałtykiem wyczerpuje całkowicie moje zapotrzebowanie na polskie morze. A kiedy pogoda dopisze, jest tym bardziej pięknie. Tak było i tym razem. Temperatura wody zaskakująco wysoka sprawiała, że czułam się jak nad ciepłym morzem. Ciepłym, w znaczeniu morza egzotycznego, gorącego, południowego… A do tego nasz piasek! Nikt mi nie powie, że gdzieś na świecie jest lepszy, milszy, bielszy. Polskie plaże są bez wątpienia jednymi z najpiękniejszych na świecie.

Oczywiście, w sezonie nalezy spodziewać się tłumów - najazd plażowiczów, zwłaszcza przy takiej pogodzie jak w tym roku jest nieunikniony. Ale postanawiamy się tym nie przejmować i cieszyć okolicznościami przyrody.
Pobierowo, nieduże miasteczko położone kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Międzyzdrojów, jest optymalne – nie za duże ale i nie za małe. Jest tu dość atrakcji, żeby zaspokoić gusta małych i dużych, ale nie przytłacza nas komercją aż tak bardzo. Jest taniej niż w większych ośrodkach – ok. złotówki-dwóch na każdym lodzie czy gofrze…

W zachodniej części Pobierowa powstał niedawno (jeszcze nie ukończony) nowoczesny budynek – Hotel Baltic Palace. Słyszałam już niepochlebne opinie na jego temat, ale według mnie robi fajne wrażenie! Jak ktoś nowoczesne budowle to na pewno podzieli mój pogląd.


Wzdłuż miasteczka przebiega tradycyjnie deptak/promenada, przy którym znajdują się niezliczone ilości lodziarni, punktów z goframi (gofrarni??), knajpek, smażalni, pizzerii i sklepów – ciuchowych, pamiątkowych, zabawkowych, jubilerskich i innych... Jak to nad morzem w sezonie… wszystko to ma swój urok i dlatego uwielbiam raz w roku odwiedzić takie miejsce i zaliczyć spacer wzdłuż promenady – kupując coś czasem lub tylko gapiąc się. Obowiązkowe są tylko moje ulubione gofry! Nigdzie tak nie smakują jak nad morzem… No może jeszcze na Śnieżce...:)  

A plaża! Jak już napisałam na początku – plaża bajka! Cudowny miękki piasek wciskający się wszędzie, co zresztą przeszkadza tylko przez pierwsze 15 minut – potem człowiek przyzwyczaja się i nie zwraca już na to uwagi, tylko cieszy się dotykiem Ziemi. To cudowne uczucie leżeć na ręczniku na piasku (nie na leżaku) i czuć tętno planety. Dla mnie jest to doznanie jedyne w swoim rodzaju. A ludzie? Ludzie naprawdę nie przeszkadzają! Wystarczy znaleźć sobie odrobinę plaży, położyć się i już nic nas nie obchodzi...



Woda w morzu była wyjątkowo ciepła, więc kąpiele trwały dłuuugo. Pierwszego dnia dość wysokie fale dodawały mnóstwo radości do zabawy w wodzie. Drugiego dnia morze uspokoiło się i można było popływać. Bardzo lubię przejścia przez charakterystyczne dla naszego morza mielizny.



No i te nawoływania wędrownych sprzedawców! Oj można się ubawić! Zachęty aby kupić lody, naleśniki, kukurydzę, gorącą kawę, mrożoną kawę, zimne piwo i nie wiem co jeszcze… Podziwiam wytrzymałość kobiet i mężczyzn przemierzających plażę w tę w z powrotem, dźwigających ekwipunek towarów i krzyczących głośno przez cały prawie czas – trzeba mieć zdrowie:)

A twórczość ich jest też godna podziwu:

„Rewelacja znad Bałtyku
Lody, lody na patyku”

„Tyle słońca w całym mieście
Nie widziałeś kukurydzy jeszcze
Kukurydza gotowana
Po dwie sztuki pakowana
Popatrz, o popatrz”
(Oczywiście wersja śpiewana)

„Piwo z Łomży
Zapobiega ciąży”

I wiele, wiele innych, których nie sposób spamiętać…

A jak nastrojowo okazało się na plaży wieczorem, gdy słońce pomału chowało się w morzu, na niebie pojawiły się lampiony, a dyskretne światła z plażowej dyskoteki pełzały po drzewach i wydmach rozświetlając je malowniczo… To był czas na odpoczynek, relaks, chwilę refleksji. Czas, żeby się zatrzymać i po prostu być.

W drodze powrotnej postanowiliśmy zahaczyć o Międzyzdroje. Leżą niedaleko Pobierowa, więc była okazja zajrzeć do jednego ze słynniejszych polskich nadmorskich kurortów. A że nie byliśmy tam od dziecka, pomysł wydał się atrakcyjny. I nie pożałowaliśmy.

Całkiem szybko i sprawnie udało nam się zaparkować samochód na jednym z płatnych parkingów w centrum miasta, ale jak się za chwilę okazało, bardzo blisko słynnego molo. Na początek postanowiliśmy odwiedzić Muzeum Figur Woskowych. Mieliśmy tam mnóstwo zabawy i śmiechu! Wydawało nam się nawet na początku, że będzie to atrakcja raczej dla dzieci, ale okazało się, że i my mieliśmy wielką frajdę ze spotkania z wielkimi tego świata!



Potem podążyliśmy w stronę molo. Na placu przed wejściem na molo koncertowała kameralna orkiestra złożona z młodych ludzi, którzy się świetnie bawili swoim występem, i których entuzjazm przelewał się na słuchaczy. Również my zatrzymaliśmy się, żeby posłuchać.



Wejście na molo poprzedza mini galeria handlowa, przez którą trzeba przejść niczym tunelem – sprawia to fajne wrażenie i nadaje specyficznego klimatu międzyzdrojskiemu molo. W galerii znajdują się głównie restauracje i kawiarnie, ale nie brak również ciuchowych sklepów.



Wstęp na molo, ku naszemu miłemu zaskoczeniu był bezpłatny. Molo w Międzyzdrojach ma 395 m długości i jest najdłuższym betonowym molo w Polsce.



Nie mogliśmy pominąć Alei Gwiazd! Nie jest długa, ale miło było przyłożyć rękę do odcisku ulubionych aktorów. 


Na koniec jeszcze jedno spojrzenie na morze… Ech, szkoda wyjeżdżać.



Wracając do auta zajrzeliśmy jeszcze do Odwróconego Domu – powiem szczerze, że ciekawiej wygląda na zdjęciach niż na żywo… 


Za to bardzo pozytywne wrażenie wywarł na nas park nieopodal Alei Gwiazd i dość sławnego Domu Kultury. Piękna zieleń, zadbane i czyste ścieżki, nieco niżej fontanna. 


Decyzja o odwiedzeniu Międzyzdrojów okazała się trafna. W 3 godziny zobaczyliśmy najważniejsze punkty na mapie turystycznej tego miasta: Gabinet Figur Woskowych, Molo i Aleję Gwiazd. Zjedliśmy pyszne lody (tym razem nie gofry…), droższe o 2 zł niż w Pobierowie:) i pojechaliśmy do domu.

Więc jeśli nie wiecie, co zrobić z wolnym weekendem – jedźcie nad polskie morze!





1 komentarz:

  1. HA! i ja niedawno byłam w Pobierowie, szklany hotel piękny, ale nie pasuje mi do reszty otoczenia, jest tam jakoś wstawiony jak budowla z innego pudełka klocków. Najciekawsza wydała mi się obserwacja człowieka, który akurat czyścił szyby na górze!!
    Pogada nam nie dopisała, czekaliśmy zbyt długo... a w sumie niewiele brakowało byśmy się tam spotkali :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń