Nad morze
wybraliśmy się, tradycyjnie już, na przełomie lipca i sierpnia. Kilka dni na pięknej
plaży nad Bałtykiem wyczerpuje całkowicie moje zapotrzebowanie na polskie morze. A
kiedy pogoda dopisze, jest tym bardziej pięknie. Tak było i tym razem. Temperatura
wody zaskakująco wysoka sprawiała, że czułam się jak nad ciepłym morzem.
Ciepłym, w znaczeniu morza egzotycznego, gorącego, południowego… A do tego nasz
piasek! Nikt mi nie powie, że gdzieś na świecie jest lepszy, milszy, bielszy.
Polskie plaże są bez wątpienia jednymi z najpiękniejszych na świecie.
Oczywiście, w sezonie nalezy spodziewać się tłumów - najazd plażowiczów, zwłaszcza przy takiej pogodzie jak w tym roku jest nieunikniony. Ale postanawiamy się tym nie przejmować i cieszyć okolicznościami przyrody.
Pobierowo,
nieduże miasteczko położone kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Międzyzdrojów,
jest optymalne – nie za duże ale i nie za małe. Jest tu dość atrakcji, żeby zaspokoić
gusta małych i dużych, ale nie przytłacza nas komercją aż tak bardzo. Jest
taniej niż w większych ośrodkach – ok. złotówki-dwóch na każdym lodzie czy
gofrze…
W zachodniej
części Pobierowa powstał niedawno (jeszcze nie ukończony) nowoczesny budynek – Hotel Baltic Palace. Słyszałam już niepochlebne opinie na jego temat, ale według mnie robi fajne
wrażenie! Jak ktoś nowoczesne budowle to na pewno podzieli mój pogląd.
Wzdłuż miasteczka
przebiega tradycyjnie deptak/promenada, przy którym znajdują się niezliczone
ilości lodziarni, punktów z goframi (gofrarni??), knajpek, smażalni, pizzerii i
sklepów – ciuchowych, pamiątkowych, zabawkowych, jubilerskich i innych... Jak
to nad morzem w sezonie… wszystko to ma swój urok i dlatego uwielbiam raz w
roku odwiedzić takie miejsce i zaliczyć spacer wzdłuż promenady – kupując coś
czasem lub tylko gapiąc się. Obowiązkowe są tylko moje ulubione gofry! Nigdzie tak
nie smakują jak nad morzem… No może jeszcze na Śnieżce...:)
A plaża!
Jak już napisałam na początku – plaża bajka! Cudowny miękki piasek wciskający
się wszędzie, co zresztą przeszkadza tylko przez pierwsze 15 minut – potem człowiek
przyzwyczaja się i nie zwraca już na to uwagi, tylko cieszy się dotykiem Ziemi.
To cudowne uczucie leżeć na ręczniku na piasku (nie na leżaku) i czuć tętno
planety. Dla mnie jest to doznanie jedyne w swoim rodzaju. A ludzie? Ludzie naprawdę nie przeszkadzają! Wystarczy znaleźć sobie odrobinę plaży, położyć się i już nic nas nie obchodzi...
Woda w
morzu była wyjątkowo ciepła, więc kąpiele trwały dłuuugo. Pierwszego dnia dość
wysokie fale dodawały mnóstwo radości do zabawy w wodzie. Drugiego dnia morze
uspokoiło się i można było popływać. Bardzo lubię przejścia przez charakterystyczne
dla naszego morza mielizny.
No i te
nawoływania wędrownych sprzedawców! Oj można się ubawić! Zachęty aby kupić
lody, naleśniki, kukurydzę, gorącą kawę, mrożoną kawę, zimne piwo i nie wiem co
jeszcze… Podziwiam wytrzymałość kobiet i mężczyzn przemierzających plażę w tę w
z powrotem, dźwigających ekwipunek towarów i krzyczących głośno przez cały
prawie czas – trzeba mieć zdrowie:)
A twórczość
ich jest też godna podziwu:
„Rewelacja znad Bałtyku
Lody, lody na patyku”
„Tyle słońca w całym mieście
Nie widziałeś kukurydzy jeszcze
Kukurydza gotowana
Po dwie sztuki pakowana
Popatrz, o popatrz”
(Oczywiście
wersja śpiewana)
„Piwo z Łomży
Zapobiega ciąży”
I wiele,
wiele innych, których nie sposób spamiętać…
A jak
nastrojowo okazało się na plaży wieczorem, gdy słońce pomału chowało się w
morzu, na niebie pojawiły się lampiony, a dyskretne światła z plażowej
dyskoteki pełzały po drzewach i wydmach rozświetlając je malowniczo… To był
czas na odpoczynek, relaks, chwilę refleksji. Czas, żeby się zatrzymać i po prostu
być.
W drodze
powrotnej postanowiliśmy zahaczyć o Międzyzdroje. Leżą niedaleko Pobierowa,
więc była okazja zajrzeć do jednego ze słynniejszych polskich nadmorskich
kurortów. A że nie byliśmy tam od dziecka, pomysł wydał się atrakcyjny. I nie
pożałowaliśmy.
Całkiem
szybko i sprawnie udało nam się zaparkować samochód na jednym z płatnych
parkingów w centrum miasta, ale jak się za chwilę okazało, bardzo blisko
słynnego molo. Na początek postanowiliśmy odwiedzić Muzeum Figur Woskowych.
Mieliśmy tam mnóstwo zabawy i śmiechu! Wydawało nam się nawet na początku, że
będzie to atrakcja raczej dla dzieci, ale okazało się, że i my mieliśmy wielką
frajdę ze spotkania z wielkimi tego świata!
Potem podążyliśmy
w stronę molo. Na placu przed wejściem na molo koncertowała kameralna orkiestra
złożona z młodych ludzi, którzy się świetnie bawili swoim występem, i których entuzjazm
przelewał się na słuchaczy. Również my zatrzymaliśmy się, żeby posłuchać.
Wejście na
molo poprzedza mini galeria handlowa, przez którą trzeba przejść niczym tunelem
– sprawia to fajne wrażenie i nadaje specyficznego klimatu międzyzdrojskiemu
molo. W galerii znajdują się głównie restauracje i kawiarnie, ale nie brak
również ciuchowych sklepów.
Wstęp na molo,
ku naszemu miłemu zaskoczeniu był bezpłatny. Molo w Międzyzdrojach ma 395 m
długości i jest najdłuższym betonowym molo w Polsce.
Nie mogliśmy
pominąć Alei Gwiazd! Nie jest długa, ale miło było przyłożyć rękę do odcisku
ulubionych aktorów.
Na koniec jeszcze jedno spojrzenie na morze… Ech, szkoda wyjeżdżać.
Wracając do
auta zajrzeliśmy jeszcze do Odwróconego Domu – powiem szczerze, że ciekawiej
wygląda na zdjęciach niż na żywo…
Za to bardzo pozytywne wrażenie wywarł na nas
park nieopodal Alei Gwiazd i dość sławnego Domu Kultury. Piękna zieleń, zadbane
i czyste ścieżki, nieco niżej fontanna.
Decyzja o
odwiedzeniu Międzyzdrojów okazała się trafna. W 3 godziny zobaczyliśmy
najważniejsze punkty na mapie turystycznej tego miasta: Gabinet Figur
Woskowych, Molo i Aleję Gwiazd. Zjedliśmy pyszne lody (tym razem nie gofry…), droższe
o 2 zł niż w Pobierowie:) i pojechaliśmy do domu.
Więc jeśli
nie wiecie, co zrobić z wolnym weekendem – jedźcie nad polskie morze!
HA! i ja niedawno byłam w Pobierowie, szklany hotel piękny, ale nie pasuje mi do reszty otoczenia, jest tam jakoś wstawiony jak budowla z innego pudełka klocków. Najciekawsza wydała mi się obserwacja człowieka, który akurat czyścił szyby na górze!!
OdpowiedzUsuńPogada nam nie dopisała, czekaliśmy zbyt długo... a w sumie niewiele brakowało byśmy się tam spotkali :)
Magda