wtorek, 13 maja 2014

PARYŻ fotograficznie - Johanna

Paris,  Paris…

„C'est la vie - cały twój Paryż z pocztówek i mgły
C'est la vie - wymyślony...
[Jacek Cygan]

Paryż będzie głównie w obrazkach, podobnie jak Rzym, Londyn i Florencja. Wycieczka do Paryża była dobrych kilka lat temu, w czasach, kiedy jeszcze nie wpadłam na pomysł pisania bloga, czy czegokolwiek… Dlatego niewiele pamiętam. Ale odkurzając stare fotki, których jakość niestety też pozostawia wiele do życzenia, niektóre wspomnienia wracają…



Nieśmiertelny i znany na całym świecie symbol Paryża – Wieża Eiffla. Piękna, misterna, koronkowa… mimo, że z metalu. Z każdej perspektywy jest absolutnie zjawiskowa. Większość zdjęć, jakie widziałam nie oddaje jej uroku, ponieważ nie widać wtedy szczegółów. Ogromnie się cieszę, że mogłam ją obejrzeć z bliska, z dołu, z boku, ze środka… Niestety nie wjechaliśmy na samą górę z jakichś przyczyn, ale nawet z pośredniego tarasu można było podziwiać cudne widoki na Paryż i dzielnicę La Defense – nowoczesną część aglomeracji paryskiej.




Przez La Defense przejechaliśmy tylko autokarem, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć na jej temat.

Mieszkaliśmy w dzielnicy Montmartre – urokliwym, historycznym zakątku, mieszczącym się w centrum Paryża, niedaleko wzgórza Montmartre, na którym wzniesiono bazylikę Sacre-Coeur. Naszym domem był śliczny mały hotelik w jednej z bocznych uliczek, z którego okien roztaczał się wdzięczny widok na dachy Paryża. Miniaturowe pokoje z miniaturowymi łazienkami, do których czasem prowadziły drzwi, a czasem… firankiJ Klimat nieziemski! Nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego lokum na zwiedzanie Paryża!


A chwila spędzona z przyjaciółmi w nocy na wzgórzu Montmartre i smak wina o północy, pitego prosto z butelki – „bezcenne”.

Poza tym, pamiętam, że było zimno (październik). Ale pamiętam też momenty, kiedy słońce grzało mocno i zdejmowaliśmy kurtki, żeby nacieszyć się ostatnimi promieniami odchodzącego lata… Podczas tych ciepłych chwil zwiedzaliśmy m.in.: słynny cmentarz Pere-Lachaise, na którym spoczywa wielu znanych i wielkich ludzi, m.in.: Jim Morrison. Jego grób nie należy do tych monumentalnych…


A kiedy było zimno – trafiło na Luwr. Największe wrażenie sprawił na mnie wielki i przestronny hall wyłożony marmurem – świeżość i spokój. Zbiory natomiast nieco mniej mnie zainteresowały. Nie jestem raczej typem muzealnej bestii, co można zapewne zauważyć czytając moje wcześniejsze wpisy o innych miastach.

Dla tych, którzy lubią muzea i rzeźby: Venus z Milo


Był i Wersal, ociekający złotem, przeogromny… Tu staliśmy w dłuuugiej kolejce, żeby dostać się do środka i zwiedzić komnaty pałacowe.


Katedra Notre Dame podobała mi się bardzo z punktu widzenia architektonicznego – te jakby ucięte wieże katedralne, inne niż w polskich katedrach, sprawiają, że budowla jest jeszcze bardziej monumentalna.


Centrum Pompidou – moim zdaniem beznadziejne…
(te rusztowania to nie remont… tak ma być…)


Były i ślimaki, które smakowały wyśmienicie! W Polsce też jadłam, kilkakrotnie, ale przysięgłabym, że to nie to samoJ


Jednego dnia wybraliśmy się na wycieczkę pt.: Zamki nad Loarą – obejrzeliśmy kilka, kilka zwiedziliśmy – piękne bukiety żywych (!!) kwiatów zdobiących każdą, ale to każdą komodę, stolik, półkę były czymś niespotykanym do tej pory. Piękne zamki, piękne ogrody, piękne miejsca… choć niektóre nieco mroczne…



A w drodze powrotnej wskoczyliśmy do Brukseli, obejrzeć genialny stary rynek i Manneken pis - siusiającego chłopca, symbol Brukseli. Dziewczynkę też widzieliśmyJ Oczywiście nie obyło się bez czekoladowo-gofrowych zakupów…




Paryż i Brukselę polecam gorąco! Ja sama z całą pewnością będę chciała tam wrócić i pokazać moim najbliższym to co już widziałamJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz