Dziś gościmy... mężczyznę:) O Macedoni dla Was pisze Vojaganto
Witam wszystkich
Dziś
wycieczka do Macedonii… część pierwsza: miasteczko Kratovo.
Nie wiem w jaki sposób znajdziecie się w Macedonii, ale załóżmy od razu na początku, że miejscem wypadowym wszystkich opisanych tu wycieczek będzie stolica Macedonii – Skopje.
A właściwie to źle zacząłem… wszyscy mówimy „Macedonia” a tak naprawdę to Była
Jugosłowiańska Republika Macedonii… dziwne prawda?? Nazwa ta wynika z konfliktu,
jaki istnieje od kilkudziesięciu lat pomiędzy Grecją a Macedonią. Grecy
twierdzą że nazwę „Macedonia” możemy używać tylko i wyłącznie w stosunku do jej
północnej prowincji i w związku z tym nie chcą zaakceptować tego, aby
sąsiadujący z nimi na północy kraj miał właśnie taka nazwę. Ale dość o
polityce…
Kratovo – to takie malutkie miasteczko (ok. 11
tys osób), znajdujące się w północno-wschodniej części Macedonii… yyy… znaczy
się Byłej Jugosłowiańskiej Republiki Macedonii ;-) Wyjeżdżając ze Skopje
(niecałe 100 km i około 1,5 godziny jazdy) na wschód, należy dostać się na
autostradę A-2 (autostrada im. Aleksandra Macedończyka), a następnie skręcić w
prawo w drogę 1205. Jazda przez Macedonię, uwierzcie mi, uspokaja. Są tu
ogromne przestrzenie gdzie można podziwiać okolice nawet na odległość
kilkunastu kilometrów.
Miasto
leży w kraterze wygasłego wulkanu choć przyznam się szczerze, że ciężko to
stwierdzić.
Słynie
przede wszystkim z urokliwych, ceglastych, wysoko zawieszonych mostów.
Do
centrum, jadąc od strony Skopje, można trafić bardzo łatwo… wystarczy jechać
główną ulicą aż dojedziemy do miejsca gdzie poruszanie się samochodem stanie
się prawie niemożliwe.
I właśnie to jest to co mi się tam najbardziej
spodobało… bardzo wąskie uliczki wijące się pomiędzy zabudowaniami położonymi
na kilku wzgórzach. Chodząc po nich dociera do nas że jesteśmy w baaaardzo
starym, bałkańskim miasteczku… i to jest właśnie extra!!!
Wspomniane mosty… znajdują się nad główną,
aż za bardzo chyba uregulowaną rzeczką miasteczka.
Są strasznie wysoko
zawieszone co powoduje, że jest co podziwiać.
Te, na których (lub
pod którymi) byłem, zbudowane są z cegły… taki fajny średniowieczny klimacik
(zresztą miasto ma swoje początki w XIII wieku).
Przy jednym z mostów
istnieje możliwość zejścia na dno rzeki-kanału i przespacerowania się utwardzonym
brzegiem. Oczywiście nie wspomnę, że jak to bywa w większości bałkańskich
państw, wszędzie jest z lekka bałagan (delikatnie ujmując). Ale klimat
„odkrywcy” powoduje, że szybko na to przestajemy zwracać uwagę. Śmiesznie tylko
wyglądają wystające z budynków rury, rynny i inne tego typu wynalazki,
odprowadzające ścieki i deszczówkę wprost do rzeczki. Może to co piszę nie jest
zachęcające ale… Najważniejsze że budynków a’la „Gierek” prawie w ogóle tu nie
ma. Z mostów roztacza się piękny widok na okolicę.
Po
zwiedzeniu mostów naprawdę polecam wybranie się w górne części miasta.
Rozkoszujcie się spacerowaniem po wąskich uliczkach (brak samochodów),
zaglądajcie ukradkiem do gospodarstw, przypatrujcie się dyskretnie pracującym
tam ludziom i podziwiajcie górską okolicę.
Ludzie
są bardzo życzliwi i jak ktoś ma ochotę można przystanąć i chwile pogaworzyć.
Jest kilka miejsc, kilka uliczek gdzie przenosimy się o dobre 150 lat wstecz… mury
z kamienia, czerwone dachówki, przepiękne dachy, brukowane uliczki, chylące się
ku upadkowi ściany domów albo po prostu zapadłe budynki.
To
naprawdę robi klimacik. Na jednej z uliczek znalazłem kościółek, w którym można
się wdrapać po drewnianych schodkach na dzwonnicę i podziwiać miasteczko (tylko
uważajcie żeby nie zahaczyć
o dzwony!)
o dzwony!)
Nie
będę nic więcej pisał… po prostu jeżeli ktoś lubi klimatyczne, małe miejscowości,
to będąc
w Macedonii musi się tam wybrać :-)
w Macedonii musi się tam wybrać :-)
fajny klimat i ciekawa architektura
OdpowiedzUsuńuwielbiam
OdpowiedzUsuń