sobota, 29 marca 2014

FOTO - Cykl WŁOSKI - Florencja – Johanna




Florencja, ach Florencja… Miasto Leonarda da Vinci. Miasto nierzeczywistego klimatu. Jakby się przenieść w czasie do XV wieku. 
Na początku wędrówki odwiedziłam Katedrę Świętego Krzyża na Piazza di Santa Croce. I tu zaczęłam chłonąć atmosferę średniowiecznego miasta.


Potem spacerowałam Mostem Złotników i słyszałam gwar rzemieślników produkujących biżuterię, głosy kupców, pięknych dam dokonujących zakupów. Czułam zapach historii, widziałam sceny jakby żywcem wyjęte z filmów kostiumowych.



Kawa na Placu Ducha Świętego smakowała wybornie!
Na wzgórzu Michała Anioła słyszałam pracę rzeźbiarzy, stukot ich dłut wykuwających historię, czułam wielką sztukę, miałam ją na wyciągnięcie dłoni.


I ten widok na Florencję o zmierzchu – zapierający dech w piersi…

Na placu katedralnym widziałam, jak na stosie płonie uznany za heretyka zakonnik Girolamo Savonarola. Widziałam tłumy mieszkańców skandujących w imię Boga. Katedra tak wielka, że nie mieści się w kadrze przeciętnego aparatu fotograficznego… Jest tak samo monumentalna jak wtedy… nie zmieniło się nic… 


Zauważyłam Leonarda biegnącego za frunącymi ptakami i szkicującego coś w pośpiechu, w skupieniu godnym mistrza. Marzę o tym, żeby przejrzeć jego szkice i dotknąć czarnych kresek zostawionych przez niego na papierze.

Zjadłam pizzę we włoskiej knajpce – dodatków miała niewiele, ale smakowała całym światem! Piłam wino lokalne – było lepsze niż jakiekolwiek inne, które piłam.
Tylko skutery przypominały mi, że to dzisiaj.

Wieczór na tarasie na dachu wprawił mnie w taki nastrój, że nie przestawałam się śmiać – radość mieszłaa się ze szczęściem, wzruszenie z głupawką… ;)
Florencja – miasto, w którym czas się zatrzymał, do którego wracam myślami z nostalgią, które wspominam z przyspieszonym biciem serca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz