środa, 12 marca 2014

LONDYN fotograficznie - Part Three - Johanna

Dzień drugi
Tego dnia zobaczyliśmy: 

Big Ben (z zewnątrz)




Parlament (z zewnątrz również, co w zupełności wystarczyło)


Opactwo Westminster (również od środka, co nas niemało kosztowało, zdjęć brak, bo nie wolno, pewnie i ciekawe jak ktoś lubi, ja już wiem, że więcej nie wchodzę - obiekty sakralne to jednak nie dla mnie)

Kolorowe taksówki (kolejna wizytówka Londynu)


Metro (od środka zdecydowanie, ale i naziemne elementy architektury podziwiałam, bo stacje ładnie oznaczone, co widać na zdjęciu, prawda?)


 Downing Street i Whitehall (poddaliśmy się powadze miejsca)


Nieśmiertelne czerwone budki telefoniczne (i jedna czarna...)


Generalnie poczuliśmy klimat wielkiej aglomeracji


London Eye (z daleka, przez rzekę...)


 Widoki z promowej przejażdżki po Tamizie


Tower Bridge (zjawiskowy, jedno z miejsc, które naprawdę WARTO zobaczyć)




Tower of London (kosztowało dużo, zamek jak zamek, klejnoty jak klejnoty, zbrojownia jak zbrojownia, polecam dla pasjonatów..., najfajniejsze chyba były zwierzęta, te z drutu i te żywe czyli kruki - symboliczne, z podciętymi skrzydłami, żeby nie odleciały, bo legenda głosi, że jak odfruną z Tower, to koniec będzie potęgi angielskiej)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz