British Museum
Muzeum mnie nie porwało - kolejne z serii Luwr, Muzea Watykańskie, a nawet Muzeum Egipskie w Kairze. Chyba nie jestem dobra w te klocki...
Piękny hall - moim zdaniem najciekawsze miejsce... ;))
Piękny hall - moim zdaniem najciekawsze miejsce... ;))
No, może poza częścią poświęconą starożytnemu Egiptowi (stąd ten Kair mi się skojarzył)
Mumie ludzkie...
i zwierzęce
A to już Katedra św. Pawła - jedyny kościół, do którego nie weszłam.
14 funtów!
Zamiast tego poszliśmy na piwo do pobliskiego pubu, w którym barmanka z Polski poleciła nam dobre piwo:) A zamiast św. Dawida, zobaczyliśmy Dawida.... Hasselhoffa ;) Może też przyszedł tu zamiast na mszę?
Posmakowaliśmy też odrobiny luksusu - Dom Handlowy HARRODS!
Ku mojej uciesze, w toalecie były dostępne do używania moje ulubione perfumy! Pleasures Estee Lauder. Oczywiście skorzystałam:)
Potem spacer i rzut oka na Buckingham Palace i Złotego Anioła
Oxford Street, malownicze baloniki, słońce, kolory - taki Londyn lubię!
A to już przed National Gallery, w której zobaczyłam ukochane Słoneczniki Vincenta van Gogha. Obraz malowany światłem - rewelacja, bez wahania mogę powiedzieć, że rzucił mnie na kolana! Nie mogłam odejść... usiadłam na ławce przed ścianą słonecznikową i patrzyłam...patrzylam...patrzyłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz