Na koniec jeszcze
kilka porad praktycznych:
- Brazylijczycy bardzo słabo mówią po angielsku, właściwie to język migowy wystarczy, żeby tam pojechać. Zatem nie trzeba się obawiać bariery językowej.
- W Rio poruszanie się komunikacją miejską jest
niezłą przygodą. Autobusy jeżdżą jak szalone. Należy wypatrywać swojego numeru
i machać z daleka, żeby się zatrzymał. W momencie jak 2 autobusy dojeżdżają do
przystanku w tym samym czasie, tylko jeden się zatrzymuje. Kolejny olewa
przystanek. W autobusie bilet sprzedaje człowiek. Przystanki nie są oznaczone,
ale za to biletowy zawsze służy pomocą i powie kiedy już czas wysiąść. Nawet
jeśli nie zna angielskiego, chętnie pomoże.
- Złapałyśmy kilka razy taksówkę, jednak należy się orientować ile mniej więcej kosztuje kurs. Z niemiłych doświadczeń, jeden taksówkarz włączył najdroższą taryfę i po kilkuset metrach miałyśmy już sporo na liczniku. Zwróciłyśmy mu uwagę, bo dzień wcześniej jechałyśmy tą samą trasą. Na dodatek ten sam taksówkarz-oszust bezczelnie oglądał sobie mecz wioząc nas do hotelu.
- W Brazylii można do woli się upajać świeżo wyciskanymi sokami. Polecam!
- Na Chrystusa bilety zamówić najlepiej w Internecie, a Głowę Cukru zwiedzać od rana.
- Uważajcie na siebie, bo pomimo że mieszkają tam najbardziej życzliwi, otwarci i pomocni ludzie na świecie, czarne charaktery też się pewnie czają.
Brazylia raczej nie jest moim ulubionym miejscem na świecie,
ale rozmyślam o niej, wspominam, zastanawiam się skąd bierze się ten magiczny
klimat i skąd tyle życiowego entuzjazmu wśród Brazylijczyków.
Zgadzam się z Penelope Cruz w filmie Woman on top, że klimat jest tam niepowtarzalny.
Zgadzam się z Penelope Cruz w filmie Woman on top, że klimat jest tam niepowtarzalny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz