piątek, 20 czerwca 2014

INDIE - Vojaganto



         Witam
         Dziś zabieram Was do… Indii. Podróż miała miejsce na przełomie października/listopada/grudnia. W związku z tym, że w tym czasie panuje tam pora chłodna okres ten szczególnie polecam do podróżowania, gdyż temperatury wahają się od 35/40°C na pustyniach wschodnich Indii, do około 15°C w nocy w środkowych stanach.
Podróż zacząłem w Delhi, a właściwie w New Delhi gdzie lądował nasz (bo na początku było nas trzech, ale o tym kiedy indziej) samolot z Moskwy. Lot z Warszawy do Moskwy trwał około 2,5 godziny, natomiast z Moskwy do New Delhi już przeszło 6. Wizę już mieliśmy wbitą wcześniej, więc te formalności nas ominęły.

FOTO NR 1 Przesiadka w Moskwie


Najłatwiej z lotniska do centrum dostać się taksówką, którą się zamawia w specjalnym okienku na lotnisku. I chyba nie ma co kombinować bo wydaje mi się, że jest to najłatwiejszy i najszybszy sposób dostania się do miasta, zwłaszcza w nocy. Oczywiście można kombinować na własna rękę ale… powiem tak… jeżeli ktoś przybywa do Indii pierwszy raz, to nalegam wręcz, aby na początek, przynajmniej w tym dniu przylotu, skorzystał z taxi :)
 
Pierwsze wrażenie po wyjściu z lotniska??? Zaduch… i wilgoć. W Polsce powietrze w tym czasie jest już chłodne a tu… uderzające gorąco i duchota. I komary!!! Sam przejazd taksówką (nawet w nocy) dostarcza już mnóstwa przeżyć. Wszędobylskie motoryksze. Hałas. Zwierzęta na ulicach… nie do końca wiadomo na początku jakiego rodzaju. I te przeraźliwe klaksony. Oczywiście taksówkarz będzie namawiał na zawiezienie Was do hoteli z jego listy propozycji i jeżeli nie macie innej alternatywy to zdajcie się na jego wskazówki. Warto jednak mieć już wcześniej upatrzony przez siebie (np. w przewodniku) jakiś hotel/motel, aby niepotrzebnie potem nie płacić większej ceny za pokój, gdyż hotelarze za przywiezienie turystów płacą taksówkarzom extra ash… co siłą rzeczy musi się odbić na Waszej kieszeni. Tak więc poproście go o zawiezienie pod wskazany adres, a jeżeli nie spodoba się Wam tam, to potem już można szukać noclegów na własną rękę. My tak zrobiliśmy i… było fajnie :)
 
FOTO NR 2 zaczepiające dzieciaki są wszędzie…po prostu nie zwracajcie na nie uwagi

FOTO NR 3 a to taka kózka na ulicy…ot kolejny zwierzaczek
:)

FOTO NR 4 tym razem krowa :)

FOTO NR 5 uliczny fryzjer…bo każde miejsce jest dobre, prawda??? :)

A TAK W OGÓLE TO DO PRZYGODY Z INDIAMI PRZYGOTUJCIE SIĘ KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ. Miejcie „obczajone” gdzie są w każdym mieście szpitale, apteki, banki, poczty, posterunki policji i potencjalne noclegi. No i przede wszystkim musicie dokładnie wiedzieć co chcecie zobaczyć. Będąc choć tak przygotowanym podróżowanie po Indiach może być bardzo wesołe i dostarczające mega dużo przeżyć :)

Nie wiem jak Wy ale ja wtedy byłem mało doświadczonym podróżnikiem więc razem z kumplami zdecydowaliśmy, że po pierwszym dniu uciekamy z tego miasta. Dlaczego??? Bo dla zaczynającego swoją przygodę podróżniczą przeciętnego Europejczyka (a za takiego się uważam) Delhi jest przerażającym miastem. Bród, smród, ubóstwo, pełno dzieci, krowy na ulicach, dzikie psy i świnie, hałas, naganiacze… mógłbym tak wymieniać jeszcze długo. Może nie brzmi to jak zachęcająca do wyjazdu reklama, ale niestety tak jest. Oczywiście później się z tym oswoicie i nawet na swój sposób może to być ciekawe, ale na początku jest przerażające. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z pierwszych godzin w Indiach :)

FOTO NR 6 trzy godziny po przylocie spotkałem pierwszego…SŁONIA!!!

FOTO NR 7 oczywiście każdy służy dobrą radą, nie zawsze wiedzą o czym mówią ale…zawsze warto pogadać :)

FOTO NR 8 street life

FOTO NR 9 stragan, kura, krowa… normalka :)

FOTO NR 10 dzieciaczki

FOTO NR 11 kolejny fryzjer pod chmurką

FOTO NR 12 postój rykszy… rowerowych rykszy

FOTO NR 13 jakoś trzeba sobie dawać radę

Po spędzeniu kilkunastu godzin w Delhi uciekliśmy do Bikaneru. Jest to jak na warunki indyjskie dość małe miasto (ok. 500tys.) Znajduje się około 11 godzin jazdy pociągiem na wschód od stolicy Rajastan. Jakże byliśmy zaskoczeni, gdy po całej nocy jazdy pociągiem za oknami zobaczyliśmy krajobraz pustynny. Piasek, kaktusy, gorąc, wręcz upał… i znowu krowy :) nawet na pustyni.

FOTO NR 14 przy rezerwacji wybierajcie ZAWSZE prycze na samej górze

Kilka słów o podróżowaniu pociągiem… zamawiajcie bilety wcześniej gdyż może się okazać, że braknie ich już na kilka dni do przodu. Podróżowanie pociągiem na duże odległości oczywiście wymaga kuszetek… my wybieraliśmy takie gdzie nie było zamkniętych przedziałów, tylko tzw boksy, w których mieściło się 6 prycz… dwie 50 cm nad ziemią, dwie na wysokości piersi i dwie na wysokości około 170 cm. Wybierajcie zawsze te na samej górze, ponieważ środkowe na dzień są zwijane i wszyscy siedzą na dolnych.  

FOTO NR 15 publiczna toaleta… darmowa :) haha

FOTO NR 16 a to z kolei toaleta w hotelu… uwierzcie mi że takie WC to najlepsze rozwiązanie… nie wymyślono nic bardziej higienicznego

FOTO NR 17 do krów oraz dzikich psów i świń dołączyły… wielbłądy… na szczęście ujarzmione :)

FOTO NR 18 nie dajcie się sprowokować do rozmowy bo inaczej dzieciaki nie dadzą Wam spokój. Doszło nawet do tego że w pewnym momencie dorośli odganiali je rózgami!!!

FOTO NR 19 oczywiście jak zawsze wszyscy uśmiechnięci

FOTO NR 20 street life

FOTO NR 21 nie uwierzycie ale to jest… mobilna stacja gazu dla samochodów…podjeżdża się i po prostu wymieniasz butlę

FOTO NR 22 zaprzęg… wielbłądzi zaprzęg rzecz jasna :)

FOTO NR 23 trzymający się za rękę młodzi chłopcy to w Indiach normalka… z czasem z tego wyrastają

FOTO NR 24 hinduskie dzieci wracające ze szkoły… tu nadal obowiązują mundurki 

FOTO NR 25 dachy Bikaneru

Sam Bikaner może nie jest wybitnie interesującym miastem, ale warto się tam wybrać, gdyż około godziny jazdy autem od tego miasta znajduje się Deshnok, a w nim świątynia Karni Mata. Nie byłoby w tym nic dziwnego (ponieważ w Indiach znajdziemy tysiące świątyni różnych wyznań) gdyby nie to że czczą tam… szczury. Jest ich tam setki. Największym przeżyciem jest to że trzeba tam chodzić… na boso!!! Przy wejściu natomiast znajduje się napis mówiący o tym, że jak ktoś nadepnie i zabije przez to szczura, to musi zostawić tyle złota ile ważył ów szczur :) Tak więc… chociażby dlatego uważajcie pod nogi. Zapraszam do oglądania zdjęć

FOTO NR 26 wejście do świątyni Karni Mata

FOTO NR 27 szczury pijące mleko

FOTO NR 28 kuweta??? NIE!!! Najważniejsze miejsce w świątyni

FOTO NR 29 śpiąca kobieta na terenie świątyni

FOTO NR 30 jedno z lepszych zdjęć…

FOTO NR 31 mycie nóg po wizycie w świątyni ze szczurami…naprawdę, zróbcie to

FOTO NR 32 gdy zatrzymaliśmy się w drodze powrotnej z Deshnoku do Bikaneru podeszli do nas pasterze kóz którzy ota tak zaczęli przy nas grać i śpiewać… niczego nie oczekiwali w zamian

FOTO NR 33 interesowali się wszystkim… skąd jesteśmy, jakie mamy kamery, w jakim języku mówimy, czy z nimi zaśpiewamy… najmilsza część dnia :) pełen spontan i mega zaskoczenie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz