Witam
Dziś zabieram Was do… Indii. Podróż
miała miejsce na przełomie października/listopada/grudnia. W związku z tym, że w
tym czasie panuje tam pora chłodna okres ten szczególnie polecam do
podróżowania, gdyż temperatury wahają się od 35/40°C na pustyniach wschodnich
Indii, do około 15°C w nocy w środkowych stanach.
Podróż
zacząłem w Delhi, a właściwie w New Delhi gdzie lądował nasz (bo na początku
było nas trzech, ale o tym kiedy indziej) samolot z Moskwy. Lot z Warszawy do
Moskwy trwał około 2,5 godziny, natomiast z Moskwy do New Delhi już przeszło 6.
Wizę już mieliśmy wbitą wcześniej, więc te formalności nas ominęły.
FOTO NR 1 Przesiadka w Moskwie
Najłatwiej
z lotniska do centrum dostać się taksówką, którą się zamawia w specjalnym
okienku na lotnisku. I chyba nie ma co kombinować bo wydaje mi się, że jest to
najłatwiejszy i najszybszy sposób dostania się do miasta, zwłaszcza w nocy.
Oczywiście można kombinować na własna rękę ale… powiem tak… jeżeli ktoś przybywa
do Indii pierwszy raz, to nalegam wręcz, aby na początek, przynajmniej w tym dniu
przylotu, skorzystał z taxi :)
Pierwsze
wrażenie po wyjściu z lotniska??? Zaduch… i wilgoć. W Polsce powietrze w tym
czasie jest już chłodne a tu… uderzające gorąco i duchota. I komary!!! Sam
przejazd taksówką (nawet w nocy) dostarcza już mnóstwa przeżyć. Wszędobylskie
motoryksze. Hałas. Zwierzęta na ulicach… nie do końca wiadomo na początku
jakiego rodzaju. I te przeraźliwe klaksony. Oczywiście taksówkarz będzie
namawiał na zawiezienie Was do hoteli z jego listy propozycji i jeżeli nie
macie innej alternatywy to zdajcie się na jego wskazówki. Warto jednak mieć już
wcześniej upatrzony przez siebie (np. w przewodniku) jakiś hotel/motel, aby
niepotrzebnie potem nie płacić większej ceny za pokój, gdyż hotelarze za
przywiezienie turystów płacą taksówkarzom extra ash… co siłą rzeczy musi się
odbić na Waszej kieszeni. Tak więc poproście go o zawiezienie pod wskazany
adres, a jeżeli nie spodoba się Wam tam, to potem już można szukać noclegów na
własną rękę. My tak zrobiliśmy i… było fajnie :)
FOTO NR 2 zaczepiające dzieciaki są
wszędzie…po prostu nie zwracajcie na nie uwagi
FOTO NR 3 a to taka kózka na ulicy…ot kolejny zwierzaczek :)
FOTO NR 4 tym razem krowa :)
FOTO NR 5 uliczny fryzjer…bo każde
miejsce jest dobre, prawda??? :)
A
TAK W OGÓLE TO DO PRZYGODY Z INDIAMI PRZYGOTUJCIE SIĘ KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ.
Miejcie „obczajone” gdzie są w każdym mieście szpitale, apteki, banki, poczty,
posterunki policji i potencjalne noclegi. No i przede wszystkim musicie
dokładnie wiedzieć co chcecie zobaczyć. Będąc choć tak przygotowanym podróżowanie
po Indiach może być bardzo wesołe i dostarczające mega dużo przeżyć :)
Nie
wiem jak Wy ale ja wtedy byłem mało doświadczonym podróżnikiem więc razem z
kumplami zdecydowaliśmy, że po pierwszym dniu uciekamy z tego miasta.
Dlaczego??? Bo dla zaczynającego swoją przygodę podróżniczą przeciętnego
Europejczyka (a za takiego się uważam) Delhi jest przerażającym miastem. Bród,
smród, ubóstwo, pełno dzieci, krowy na ulicach, dzikie psy i świnie, hałas,
naganiacze… mógłbym tak wymieniać jeszcze długo. Może nie brzmi to jak
zachęcająca do wyjazdu reklama, ale niestety tak jest. Oczywiście później
się z tym oswoicie i nawet na swój sposób może to być ciekawe, ale na początku
jest przerażające. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z pierwszych godzin w
Indiach :)
FOTO NR 6 trzy godziny po przylocie
spotkałem pierwszego…SŁONIA!!!
FOTO NR 7 oczywiście każdy służy
dobrą radą, nie zawsze wiedzą o czym mówią ale…zawsze warto pogadać :)
FOTO NR 8
street life
FOTO NR 10 dzieciaczki
FOTO NR 11 kolejny fryzjer pod
chmurką
FOTO NR 13 jakoś trzeba sobie dawać
radę
Po
spędzeniu kilkunastu godzin w Delhi uciekliśmy do Bikaneru. Jest to jak na
warunki indyjskie dość małe miasto (ok. 500tys.) Znajduje się około 11 godzin
jazdy pociągiem na wschód od stolicy Rajastan. Jakże byliśmy zaskoczeni, gdy po
całej nocy jazdy pociągiem za oknami zobaczyliśmy krajobraz pustynny. Piasek,
kaktusy, gorąc, wręcz upał… i znowu krowy :)
nawet na pustyni.
FOTO NR 14 przy rezerwacji
wybierajcie ZAWSZE prycze na samej górze
Kilka
słów o podróżowaniu pociągiem… zamawiajcie bilety wcześniej gdyż może się okazać,
że braknie ich już na kilka dni do przodu. Podróżowanie pociągiem na duże
odległości oczywiście wymaga kuszetek… my wybieraliśmy takie gdzie nie było
zamkniętych przedziałów, tylko tzw boksy, w których mieściło się 6 prycz… dwie
50 cm nad ziemią, dwie na wysokości piersi i dwie na wysokości około 170 cm.
Wybierajcie zawsze te na samej górze, ponieważ środkowe na dzień są zwijane i
wszyscy siedzą na dolnych.
FOTO NR 16 a to z kolei toaleta w
hotelu… uwierzcie mi że takie WC to najlepsze rozwiązanie… nie wymyślono nic
bardziej higienicznego
FOTO NR 18 nie dajcie się
sprowokować do rozmowy bo inaczej dzieciaki nie dadzą Wam spokój. Doszło nawet
do tego że w pewnym momencie dorośli odganiali je rózgami!!!
FOTO NR 19 oczywiście jak zawsze
wszyscy uśmiechnięci
FOTO NR 20 street life
FOTO NR 21 nie uwierzycie ale to
jest… mobilna stacja gazu dla samochodów…podjeżdża się i po prostu wymieniasz
butlę
FOTO NR 22 zaprzęg… wielbłądzi
zaprzęg rzecz jasna :)
FOTO NR 23 trzymający się za rękę
młodzi chłopcy to w Indiach normalka… z czasem z tego wyrastają
FOTO NR 24 hinduskie dzieci
wracające ze szkoły… tu nadal obowiązują mundurki
FOTO NR 25 dachy Bikaneru
Sam
Bikaner może nie jest wybitnie interesującym miastem, ale warto się tam wybrać,
gdyż około godziny jazdy autem od tego miasta znajduje się Deshnok, a w nim
świątynia Karni Mata. Nie byłoby w tym nic dziwnego (ponieważ w Indiach znajdziemy
tysiące świątyni różnych wyznań) gdyby nie to że czczą tam… szczury. Jest ich
tam setki. Największym przeżyciem jest to że trzeba tam chodzić… na boso!!! Przy
wejściu natomiast znajduje się napis mówiący o tym, że jak ktoś nadepnie i
zabije przez to szczura, to musi zostawić tyle złota ile ważył ów szczur :) Tak więc… chociażby dlatego
uważajcie pod nogi. Zapraszam do oglądania zdjęć
FOTO NR 26 wejście do świątyni Karni
Mata
FOTO NR 27 szczury pijące mleko
FOTO NR 28 kuweta??? NIE!!!
Najważniejsze miejsce w świątyni
FOTO NR 29 śpiąca kobieta na terenie
świątyni
FOTO NR 30 jedno z lepszych zdjęć…
FOTO NR 31 mycie nóg po wizycie w
świątyni ze szczurami…naprawdę, zróbcie to
FOTO NR 32 gdy zatrzymaliśmy się w
drodze powrotnej z Deshnoku do Bikaneru podeszli do nas pasterze kóz którzy ota
tak zaczęli przy nas grać i śpiewać… niczego nie oczekiwali w zamian
FOTO NR 33 interesowali się
wszystkim… skąd jesteśmy, jakie mamy kamery, w jakim języku mówimy, czy z nimi
zaśpiewamy… najmilsza część dnia :)
pełen spontan i mega zaskoczenie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz