Wieczne tęsknoty. Wzruszające. Chwytające za serce i za gardło. Włączają się przy muzyce. Chcę i jednocześnie nie chcę jej słuchać. Ale nie potrafię przestać (i po co mi były te słuchawki?;-)) Zbyt bliska jest sercu. I ta z podstawówki, i ta z liceum, i ta z potem... Z imprez, dyskotek, wakacji. I z słuchania po prostu. Szanty, pop, rock. Każda przynosi wspomnienia. Zawsze ciepłe i miłe. Ale w jakiś sposób pokazują upływ czasu. I to mnie smuci. Kryzys wieku? Na szczęście czasem wplata się Maleńczuk, który jest od niedawna na mojej liście odtwarzania i zawsze wywołuje uśmiech. Dziękuję Panie Maleńczuk. Że nie ma Pan u mnie takich zawiłych konotacji ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz