A
dziś… a dziś Bangkok w Tajlandii :-)
Bangkok, czyli „Krung Thep Mahanakhon Amon
Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom
Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam
Prasit”
co w tłumaczeniu oznacza „Miasto aniołów, wielkie miasto rezydencja świętego klejnotu Indry [Szmaragdowego
Buddy], niezdobyte miasto Boga, wielka stolica świata, ozdobiona dziewięcioma bezcennymi
kamieniami szlachetnymi, pełne ogromnych pałaców królewskich, równającym
niebiańskiemu domowi odrodzonego Boga; miasto, podarowane przez Indrę i
zbudowane przez Wiszwakarmana.” Jest to najdłuższa
nazwa miasta wpisana do światowej Księgi rekordów Guinnessa. Jak ktoś chce
posłuchać w oryginale pełnej nazwy miasta to zapraszam tu…
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/49/Th-Bangkok_ceremonial_name.ogg# :-)
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/49/Th-Bangkok_ceremonial_name.ogg# :-)
Tajlandia
jest nazywana jednym z tygrysów Azji. I rzeczywiście widać to… gdzieniegdzie
widać. Tak samo jak Polska jest „zieloną wyspą” na mapie Europy to Tajlandia
jest jednym z najbogatszych krajów Europy. W rzeczywistości wyjeżdżając na
prowincję widać również i w tym kraju biedę. A gdy jeszcze dorzucimy
sąsiadującą Kambodżę (opisywaną we wcześniejszych postach i uznawaną za
najbiedniejszy kraj Azji) to zdamy sobie sprawę że znajdujemy się w
najbiedniejszym zakątku Azji południowo-wschodniej.
Ale
wracając do Bangkoku…bo dziś o nim mowa. Jest 21 miastem na świecie co do
liczby ludności w nim żyjącej – około 11 milionów. I od razu ostrzegam… jeżeli
ktoś lubi wieeeelkie aglomeracje to na pewno znajdzie tu coś dla siebie:
niesamowite miejscówki na zdjęcia, bogactwo, biedotę, niezwykłą architekturę,
ludzi… Lecz jeżeli kogoś przerażają takie klimaty to moja rada – uciekać stąd
jak najszybciej. Bo obok Rolls Roysów i sklepów z drogą biżuterią znajdziecie
gościa bez nóg żebrającego o kilka bathów (lokalna waluta).
Dla
nowo przybyłych do Bangkoków aby dostać się z lotniska do centrum polecam taxi
(około 50 zł co w przypadku dwóch podróżujących nie jest aż tak wielkim
wydatkiem) lub SKYTRAIN (rodzaj naziemnego metra). Inne sposoby wydostania się
z lotniska zdecydowanie odradzam.
Gdzie
się zatrzymać…chyba każdy turysta prędzej czy później trafi na Khao San Road. I
pomimo tego że wybitnie wkurzający są zachodnioeuropejskie i amerykańskie,
nadziane, bawiące się na maksa dzieciaki to jednak tu znajdziecie najtańsze
noclegi. Już od 30 zł za pokój dla 2 osób poza sezonem (sezon od XII do IV)
Podróżowanie
po Bangkoku sprawia wieeeelką frajdę. W ciągu jednego dnia możemy zaliczyć tuk
tuka, autobus, taxi, taksówkę na motorze i oczywiście łódź w kanałach zwanych
khlongami. Khlongów jest tutaj mnóstwo. Rzeka Chao Phraya stworzyła idealne
warunki aby nazwać Bangkok Wenecją Wschodu. Swoją drogą…w Wenecji kanałów jest
około 250 a tutaj…750!!!
Co
zwiedzić…myślę że tydzień powinien wystarczyć, choć jeżeli ktoś chce poczuć
ducha tego miasta to i 7 dni będzie za mało. Oprócz stałych punktów: Khao San
Road, Pałac Królewski, Wat Phra Kaew, Wat Arun, Wat Pho, Khlongi, Chinatown, Pływający market warto
się również wybrać na całodniowy spacer po uliczkach i zakamarkach miasta.
Niezwykłe są tutaj targowiska, w których sklepy lub stoiska są poukładane
tematycznie…a więc gdy znajdziecie sklepik z klatkami na ptaki to możecie być
pewni, że znajdziecie ich jeszcze w pobliżu co najmniej kilka.
Zresztą
co ja się będę rozpisywał…mógłbym tak godzinami (lub stronami) Zapraszam do
oglądania fotek :-)
Pozdrowienia
dla wszystkich podróżników :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz