piątek, 18 grudnia 2015

Jeden dzień z Body Chiefem

Wygrałam voucher na jednodniowy catering dietetyczny z Body Chief. Właściwie to bardziej wylosowałam, ale słowo „wygrałam” daje moc! Zamówiłam zestaw standard 1500 kcal. Testujemy!
Owego dnia, punktualnie o 7.00. kurier przywozi mi paczkę do domu. Elegancko zapakowane pojemniki z jedzeniem oraz komplet plastikowych sztućców (takich „lepszych”), słomka do picia i serwetka. Wszystko w dużej papierowej torbie
z logo Body Chief. Zaglądam do środka – hmm, porcje wydają się małe. Zobaczymy… Zabieram 3 pudełka ze sobą do pracy. Resztę zjem już po powrocie do domu.


 
Przychodzę do pracy i po kilku porannych czynnościach zabieram się z wielką ciekawością za śniadanie. Wczoraj sprawdziłam menu na dziś, więc mniej więcej wiem już czego się spodziewać.
I śniadanie – godz. 08.00.
pumpernikiel i pasta z soczewicy i słonecznika (350 kcal)
 
 
Otwieram opakowanie i smaruję kolejno kromki pumpernikla pastą. Na wierzchu kiełki i suszone pomidory. Zaczynam jeść. Nie powiem, żeby mi nie rosło… Pasta ma smak… mało wyrazisty. Taka papka. Ale dzielnie zjadam wszystko. I chyba od dziś polubię suszone pomidory. Ożywiały moje kanapki. Może po prostu na tle soczewicy wypadły tak świetnie? Czuję się najedzona do syta!
Około 10.30. robię się lekko głodna. Już niedługo. Po chwili ponownie patrzę na zegar. O! Już 11.00. Idę do lodówki po II śniadanie.
II śniadanie – godz. 11.00.
smoothie kokosowe (150 kcal)
 
 
Otwieram z trudem kubeczek, folia jest bardzo mocno zgrzana z plastikowym kubkiem. Udało się! Jaki zapach! Świeży, orzeźwiający! Uśmiecham się!  Smakuje równie pięknie jak pachnie. To nagroda za zjedzone bez marudzenia pierwsze śniadanie JJJ Zastanawiam się co jest w środku. Moje typy to banan, pomarańcza no i…  kokos jak sama nazwa wskazuje, ale jakoś bardzo go nie czuć. To chyba mały dodatek mleczka kokosowego? A może wiórki? Coś tam czuję w zębach. W koktajlu jest też chyba ananas. Pychotka! Orzeźwiający
i energetyzujący napój daje chęci do dalszej pracy.
Godzina 13.05. – zaczynam czekać na obiad. Mam pewne obawy, bo na obiad są grzyby, a po grzybach boli mnie żołądek… Zobaczymy.
14.30! Czas najwyższy na obiad!
Obiad – godz. 14.00.
penne z kurkami, cukinią, serem feta i pietruszką (550 kcal)
 
No właśnie, mały poślizg, ale cóż… obowiązki mi nie pozwoliły. Ale już jem.
I powiem Wam, że pycha! Podgrzałam w mikrofali. Makaron ciemny, dużo zielonej pietruchy, feta i sos. Mniam. Mam nadzieję, że mój żołądek to przeżyje bezboleśnie – w końcu to Body Chief… Skoczę jeszcze podgrzać, bo za zimne. No, teraz jest super. Znalazłam nawet kawałek cukinii. Jednak malutki. Ale za to jaki smaczny! Trochę kurek jest w sosie również, delikatnie sprawiają, że smak sosu jest grzybowy. Jednocześnie na tyle słabo, że można tego nie zauważyć. Ostatnie kęsy przypominają mi, że jest to dieta 1500 kcal (tylko) i nie dali więcej sosu. Popijam więc herbatą miętową spoza przydziału
J W drodze do domu będę myśleć o serniczku J
O 16.10. zaczyna mnie boleć żołądek. I czuję wzdęcie. Grzyby to jednak nie moja bajka. Myślę, że tylko sernik może mnie uratować. Już niedługo.
16.40 – przechodzi. Uff…
Podwieczorek – godz. 17.00.
sernik (150 kcal)

 
Mmmm… prawdziwy sernik.  Nie żaden tam dietetyczny. Niebo w gębie. Staram się nim delektować bo za duży nie jest. Ale wystarcza na deser. Zobaczymy czy wystarczy do kolacji.
kolacja – godz. 20.00.
sałatka z grillowanym indykiem, awokado i brzoskwiniami (ok. 300 kcal)
 


I już. Kolacja zjedzona. Była pyszna. Zestawienie indyka z brzoskwiniami zaskakująco dobre. I liście bez goryczki J Awokado się nie doszukałam, ale kto by się tam przejmował! Głodna po serniczku nie byłam, nawet mogłabym wytrzymać dłużej z tą kolacją, ale jak 20.00. to 20.00.!
Podsumowując: same plusy - jedzenie gotowe, nie trzeba nic robić, a tym bardziej wymyślać (i to chyba najbardziej mi się podoba!). Wszystko smaczne, w skali od 1 do 5 oceniłabym na 3, 6, 4, 5, 5 (w kolejności posiłków). Ale to oczywiście moja subiektywna ocena. Wiem, że niektórzy lubią soczewicę… Głodna generalnie nie byłam. No i ta świadomość, że jem zdrowo J Polecam!

9 komentarzy:

  1. Lepiej się zastanów… Ja zamawiam dietykietę i jestem zadowolona, warto wykonać kilka testów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za sugestię:) Z tego co się orientuję, Dietykieta nie obejmuje Poznania... Zresztą ja tylko jeden dzień testowałam, ponieważ dostałam voucher do wykorzystania. Uznałam, że warto to opisać i już. Nie jest to żadna profesjonalna ocena. Na co dzień nie korzystam z tego typu usług - sama sobie komponuję dietę "pudełkową":) Dodam nieskromnie, że nie jest to trudne i przynosi całkiem fajne efekty. Przed podjęciem decyzji o zamówieniu długoterminowej diety, z pewnością warto byłoby przetestować przynajmniej kilka takich firm.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem taki catering dietetyczny jest świetnym rozwiązaniem szczególnie w przypadku osób, które czasu an samodzielne gotowanie nie mają. Sama, również z niego korzystam. Zdecydowałam się jednak złożyć zamówienie w firmie https://www.lightbox.pl/katowice

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno do takiego jedzenia przydałoby się użyć sztućców do serwowania potraw https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/sztucce/sztucce-do-serwowania-potraw jeżeli byłyby to dania dla kilku osób. W takim wypadku mamy pewność, że raczej nic nie powinno nm spaść czy uciec ze specjalnych łyżek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba przyznać, że to wszystko naprawdę smakowicie wygląda. Jestem tylko ciekawa, czy każda firma przygotowuje tak pyszne posiłki i czy zawsze wyglądają one tak świetnie. Mam nadzieję, że tak, bo właśnie chciałabym się zdecydować na taki catering.

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę śietnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń