środa, 19 lutego 2014

A jak to się zaczęło... Żeglarskie początki naszej podróży - Johanna


Pomysł wyjazdu tak naprawdę podsunęli nam nasi mężowie. Tak. Oni:) W lipcu zeszłego roku zaczęli planować "męski" wypad na Mazury. No więc, czemu nie? Może babska odpowiedź?
Nasza odpowiedź okazała się błyskawiczna - następnego dnia miałyśmy zarezerwowany lot do Lizbony! Szczęki im opadły... Ale na szczęście po kilku dniach doszli do siebie. 

Potem pojawiły się małe problemy, jedna z chętnych wypadła, walczyłyśmy ze zmianą nazwiska i namówieniem kolejnych osób - żeby bilety nie przepadły - ale udało się. Pięć czarownic zaczęło planować szczegóły.

Lot rezerwowałyśmy dzięki stronie: https://www.facebook.com/fly4free?fref=ts a przygotowania do zwiedzania w dużej mierze oparte były o blog Krzysia Gieraka: http://www.krzysztofgierak.pl/search/label/Lizbona- DZIĘKUJEMY p. Krzysztofie!
Poza tym prowadziły nas: przewodniki, internet, chęć przeżycia przygody i nasza kobieca intuicja! Która nas zresztą nie zawiodła:))

I mamy już za sobą wspaniałą podróż - ale wspomnienia zostaną na zawsze. Pomysł opisania naszych wrażeń powstał, byśmy mnie zapomniały jak dobrze się bawiłyśmy! W planach oczywiście kolejne wojaże - wszystko na pewno znajdzie się na tym blogu.

A nasi mężowie szykują się na ten swój rejs po Mazurach... Może ich też namówimy do zwierzeń po powrocie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz