Druga wersja za mało przesuszona… ciut zbyt wilgotne
(prawie ciasto z zakalcem wyszło)
Trzecia odsłona za bardzo przesuszona... skórka karmelu
spalona doszczętnie nawet ciasto francuskie chciało krzyczeć DOŚĆ…
Czwarta – powrót bliskości ideału, jeśli chodzi o stopień
zapiekania… Wiele pozostawał do życzenia smak nadzienia: zbyt mało słodkie,
zbyt mało odważne, zbyt mało wyrafinowane.
W piątej zabrakło serca albo czegoś z tajemnicy...
Próby - nawet, jeśli w mojej głowie i w odczuciu moich
kubków smakowych nie przeszły zbyt wysoko postawionej poprzeczki wyrzuconej w
kosmos przez Cukier-Mistrzów z BELEM… do tej pory nie pozostawały żadne samotne
okazy… ciastka inspirowanego wyrafinowaną odmianą pychot portugalskich… Wszyscy ogłaszali, że są przepyszne…
Przemyślałam i doszłam do wniosku, że nie wychodzą, bo
spolszczyłam nazwę na „ciastka denata”, czyli nieboszczyka… Kto by chciał się tak
nazywać? Zmianę nazwy wewnętrznie przeprowadziłam na: ciastka inspirowane
wyrafinowaną odmianą pychot portugalskich pod poduszką chrupiącego karmelu
pachnące cynamonem i słodkie pudrem… z nutą wanilii i cytryny… W skróconej wersji: ciastka inspirowane
belem
Nie zamierzam poprzestać i będę próbowała „odkryć” to, co
pilnie strzeże czterech mistrzów… pesteis de nata = pesteis de belem… tu
można spojrzeć na to, co można popatrzeć… http://www.pasteisdebelem.pt/… reszta jest tajemnicą.
A przy pomocy czterech czarownic wkrótce się to uda… MUSI
udać :) Zawsze pozostanie jeszcze ponowne testowanie u mistrzów… :)
Dlaczego ich jeszcze nie jadłam??
OdpowiedzUsuńJohanna
bo jeszcze nie są mistrzowskie?
UsuńZajrzyjcie na fanpage mojego bloga na facebooku (www.facebook.com/luzomania) - jakiś czas temu podawałem przepis na nie - może się przyda w Waszym eksperymentowaniu :) powodzenia!
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo! Wypróbujemy na pewno:)
OdpowiedzUsuńJohanna