6 dni przed wyjazdem
Praca… trudno, że niedziela :)
...
Już po pracy, ach jak się cieszę, że
to już niedługo! :)
Pierwsze uzgodnienia z Jedną ze
współspaczy na łajbie (Jane) już poczynione – co zabieramy, czego nie, co może
się przydać poza tym co już mamy i takie tam… Byliśmy już razem na rejsie w
zeszłym roku, więc jest łatwiej. Nie trzeba robić odprawy, narady i spotkania. Poza
tym nie byłoby już czasu – obie jeszcze pracujemy cały tydzień. Pozostaje
ustalenie z Trzecią (Kate) – na telefon, bo daleko. No i jeszcze panowie muszą
się umówić co i jak… Wiecie, babskie sprawy to babskie sprawy, a męskie to
męskie… nie wcinamy się:) Drudzy płyną z nami po raz drugi, a
Trzeci płyną z nami po raz pierwszy. Rozumiecie? Więc pewne utarte już z Drugimi
zasady przekazujemy Trzecim… Na przykład o tym, jak wygląda zaopatrzenie na jachcie.
A mianowicie – jedna porządna zrzuta na początek i wyznaczenie osoby
odpowiedzialnej za budżet. To przetestowany sposób i polecam go do stosowania w
podobnych przypadkach. Po prostu się sprawdza. W trakcie rejsu prawdopodobnie
będzie potrzebne uzupełnienie okrętowej kasy, ale na bieżąco i według potrzeb
ustalimy po ile.
Właśnie leci w TV
„Jeszcze się tam żagiel bieli, chłopców, którzy odpłynęli,
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.”
nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra,
bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać,
aż zrodzi się pod powieką inna łza, radości łza.”
Alicji Majewskiej.
Bardzo to lubię, choć smutne. Ale
żagiel mi tu dzisiaj pasuje… na szczęście nie musimy czekać tylko płyniemy razem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz