5 dni przed wyjazdem
Właśnie wyszłam z
pracy. Co za pogoda… Świat porusza się w zwolnionym tempie… Ludzie wolniej
chodzą jakby sunęli w letargu, samochody też jeżdżą pomału. Tak duszno, że
wrażenie spowolnienia ogarnęło mój umysł. I w tym momencie zaczęło padać. Co
tam padać – leje jak z cebra! I dobrze.
Co do budżetu rejsowego, to trzeba zabrać pudełko,
odpowiednie by pełnić funkcję skarbonki. Żeby pieniądze nie wypadły…
4 dni przed
Przed chwilą zobaczyłam
prognozę pogody na najbliższe 2 tygodnie. Generalnie nie wierzę w
długoterminowe prognozy pogody – to jak wróżenie z fusów. Chyba, że…
przepowiadają upalny urlop:)
Ta właśnie taka jest. Ma być kilkudniowe załamanie – temperatura spadnie do… 27
stopni… Całe szczęście, bo byśmy się zagotowali!
Kate pisze, że
przyjeżdżają w piątek, więc wszystko zgodnie planem. Zaczynamy myśleć o
szczegółach żywieniowych.
3 dni przed
Jeszcze kilka dni
pracy. Nic mnie nie irytuje bardziej jak niepunktualność… Jak się umawiam, to
nie po to, żeby tracić czas na czekanie. Rozumiem 15 minut. Ale dłużej? To jest
naprawdę beznadziejne…
Ogórki zaprawione – na
wyjazd. Zabieramy duży słój świeżych ogórków – na początku będą małosolne,
potem już wcale ich nie będzie bo zjemy. Ale gdyby jakimś cudem ocalały dłużej,
to będą po prostu kiszone…
A na drogę zabierzemy coś dobrego... może pieczonego kurczaka? Takie klimaty biwakowe lubimy bardzo. Pewnie, że można zatrzymać się w McDonaldzie! Nawet lubię. Ale jedzenie pieczonego kurczaka w przerwie na trasie jest naprawdę bezcenne :) I herbata z miodem i cytryną w termos. Jest idealna na mróz i w upale. Sprawdza się zawsze! Żaden wyjazd bez termosu z herbatą nie wchodzi w grę już od lat... Kawę można kupić na Orlenie albo Shellu. A gdzie kupicie herbatę przyprawioną miodem i cytryną? No gdzie?
Na Mazurach podobno można kupić rewelacyjny paprykarz w słoiku firmy... hmm... zapomniałam nazwy, robiony lokalnie w małej wytwórni. W Mikołajkach między innymi bywa. Znajdziemy i wypróbujemy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz