Wieczne tęsknoty. Wzruszające. Chwytające za serce i za gardło. Włączają się przy muzyce. Chcę i jednocześnie nie chcę jej słuchać. Ale nie potrafię przestać (i po co mi były te słuchawki?;-)) Zbyt bliska jest sercu. I ta z podstawówki, i ta z liceum, i ta z potem... Z imprez, dyskotek, wakacji. I z słuchania po prostu. Szanty, pop, rock. Każda przynosi wspomnienia. Zawsze ciepłe i miłe. Ale w jakiś sposób pokazują upływ czasu. I to mnie smuci. Kryzys wieku? Na szczęście czasem wplata się Maleńczuk, który jest od niedawna na mojej liście odtwarzania i zawsze wywołuje uśmiech. Dziękuję Panie Maleńczuk. Że nie ma Pan u mnie takich zawiłych konotacji ;-)
Retrospekcje z podróży wyjątkowych kobiet o ugruntowanym światopoglądzie i stosunkowo dobrze osadzonych w realiach życia rodzinnego
poniedziałek, 8 grudnia 2014
piątek, 5 grudnia 2014
Zostanę motocyklistą - Johanna
Właściwie powinno być „Zostałam motocyklistą”, ale nie zostałam… tzn.
teoretycznie tak, ale w praktyce muszę poczekać do wiosny.
niedziela, 31 sierpnia 2014
Jeszcze jeden pomysł na ostatni ciepły weekend - Johanna
Na zaproszenie koleżanki wybrałam
się do Chodzieży. Ostatnia szansa na złapanie słońca tego lata okazała się w
pełni wykorzystana. Zarówno Chodzież jak i pobliska Kamienica, z piękną
kameralną plażą, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
piątek, 22 sierpnia 2014
Już nie ma dzikich plaż... - Johanna
Nad morze
wybraliśmy się, tradycyjnie już, na przełomie lipca i sierpnia. Kilka dni na pięknej
plaży nad Bałtykiem wyczerpuje całkowicie moje zapotrzebowanie na polskie morze. A
kiedy pogoda dopisze, jest tym bardziej pięknie. Tak było i tym razem. Temperatura
wody zaskakująco wysoka sprawiała, że czułam się jak nad ciepłym morzem.
Ciepłym, w znaczeniu morza egzotycznego, gorącego, południowego… A do tego nasz
piasek! Nikt mi nie powie, że gdzieś na świecie jest lepszy, milszy, bielszy.
Polskie plaże są bez wątpienia jednymi z najpiękniejszych na świecie.
środa, 30 lipca 2014
MAZURY ZAWSZE PIĘKNE - wspomnienia z jachtu - Johanna
Niektóre
postaci i zdarzenia opisane w tym materiale są fikcyjne i wszelkie podobieństwo
do rzeczywistości jest przypadkowe i niezamierzone:)
Kate i Sophie dziękuję za natchnienie
Podróż
Wyruszyliśmy
zgodnie z planem czyli o godzinie 7 minut 15. Planowaliśmy o 7.00. więc
studencki kwadrans mieścił się w marginesie błędu. Droga mijała sprawnie i
wesoło. Pewien odcinek trasy przejechaliśmy autostradą – jakieś 9 km, z czego 3
w korku przed bramkami, co dało jakieś 2 godziny. Myślę, że bez naszej sieci
autostrad czas podróży byłby zdecydowanie… krótszy. Mijaliśmy innych
podróżujących na wakacje, o czym świadczyły bagaże upakowane tu i tam, rowery
na tyłach i dachach samochodów, rowery na dachu Matiza i inne przyczepki. Do
celu dotarliśmy około godziny 16.00. Jeszcze po drodze, w Biedronce w
Kętrzynie, zrobiliśmy zakupy spożywcze – na 2 pierwsze dni.
poniedziałek, 21 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…6 - Johanna
1 dzień przed wyjazdem na Mazury
Czekamy na gości, którzy dziś
okrętują się u nas na jedną nockę, a jutro wyruszają razem z nami na pływanie.
Powiedzieli, że będą o 21.00.
sobota, 19 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…5 - Johanna
2 dni przed
Wiem! Gościniec… ten paprykarz:)
A dzisiaj:
- śpiewniki przygotowane – poukładane,
spięte, w czterech egzemplarzach, żeby każdy mógł śpiewać
czwartek, 17 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…4 - Johanna
5 dni przed wyjazdem
Właśnie wyszłam z
pracy. Co za pogoda… Świat porusza się w zwolnionym tempie… Ludzie wolniej
chodzą jakby sunęli w letargu, samochody też jeżdżą pomału. Tak duszno, że
wrażenie spowolnienia ogarnęło mój umysł. I w tym momencie zaczęło padać. Co
tam padać – leje jak z cebra! I dobrze.
środa, 16 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…3 - Johanna
6 dni przed wyjazdem
Praca… trudno, że niedziela :)
...
Już po pracy, ach jak się cieszę, że
to już niedługo! :)
niedziela, 13 lipca 2014
sobota, 12 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…2 - Johanna
8 dni przed wyjazdem na Mazury
piątek, 11 lipca 2014
Do Amsterdamu popłynąć choć raz… Akcenty seksualne w szantach - Johanna
Tytuł, a przynajmniej jego pierwsza
część, jest zapewne trochę mylący, bo nie o podróż do Amsterdamu tu chodzi. W
Amsterdamie nie byłam. Jeszcze. Bo pojadę. W bliżej niesprecyzowanej
przyszłości.
czwartek, 10 lipca 2014
Na Mazury, Mazury, Mazury, popływamy to łajbą z tektury… Coś w rodzaju dziennika pokładowego…1 - Johanna
9 dni przed wyjazdem na Mazury
Zaczynam myśleć o wyjeździe, cieszę
się coraz bardziej na myśl o lenistwie na łajbie… o opalaniu na dziobie… o
kąpieli na środku jeziora… a przede wszystkim o doborowym towarzystwie, jakie
będzie z nami żeglowało. Trochę się też obawiam, że tydzień to za mało… Urlop
już zaplanowany, kwestie podróży uzgodnione – jedziemy w trzy rodziny na dwa
samochody. Powinniśmy się zmieścić :) W
sumie będzie nas 10 osób, w tym troje około siedmioletnich dzieci. Trzeba zacząć
robić listę potrzebnych rzeczy.
A fotka wspominkowa...
piątek, 20 czerwca 2014
INDIE - Vojaganto
Witam
Dziś zabieram Was do… Indii. Podróż
miała miejsce na przełomie października/listopada/grudnia. W związku z tym, że w
tym czasie panuje tam pora chłodna okres ten szczególnie polecam do
podróżowania, gdyż temperatury wahają się od 35/40°C na pustyniach wschodnich
Indii, do około 15°C w nocy w środkowych stanach.
Podróż
zacząłem w Delhi, a właściwie w New Delhi gdzie lądował nasz (bo na początku
było nas trzech, ale o tym kiedy indziej) samolot z Moskwy. Lot z Warszawy do
Moskwy trwał około 2,5 godziny, natomiast z Moskwy do New Delhi już przeszło 6.
Wizę już mieliśmy wbitą wcześniej, więc te formalności nas ominęły.
FOTO NR 1 Przesiadka w Moskwie
wtorek, 17 czerwca 2014
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Brasil, Brasil!!! - Porady praktyczne - Jane
Na koniec jeszcze
kilka porad praktycznych:
- Brazylijczycy bardzo słabo mówią po angielsku, właściwie to język migowy wystarczy, żeby tam pojechać. Zatem nie trzeba się obawiać bariery językowej.
- W Rio poruszanie się komunikacją miejską jest
niezłą przygodą. Autobusy jeżdżą jak szalone. Należy wypatrywać swojego numeru
i machać z daleka, żeby się zatrzymał. W momencie jak 2 autobusy dojeżdżają do
przystanku w tym samym czasie, tylko jeden się zatrzymuje. Kolejny olewa
przystanek. W autobusie bilet sprzedaje człowiek. Przystanki nie są oznaczone,
ale za to biletowy zawsze służy pomocą i powie kiedy już czas wysiąść. Nawet
jeśli nie zna angielskiego, chętnie pomoże.
sobota, 14 czerwca 2014
Brasil, Brasil!!! - Rio ach Rio - Jane
Rio de Janeiro
Do Rio pojechałyśmy (2 dziewczyny) z głowami pełnymi przestróg. A to, że nie mamy chodzić nocą po mieście, bo nam pobiorą nerkę, zgwałcą albo gdzieś zakneblują, a to że mamy uważać na pieniądze i inne takie. Nie przejmowałam się tym, aż do momentu jak potwierdziła to nowo poznana koleżanka, która na stałe mieszka pod Recife. Zatem jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak ostrożna podczas podróży. Przynajmniej nie kusiłyśmy losu.
Do Rio pojechałyśmy (2 dziewczyny) z głowami pełnymi przestróg. A to, że nie mamy chodzić nocą po mieście, bo nam pobiorą nerkę, zgwałcą albo gdzieś zakneblują, a to że mamy uważać na pieniądze i inne takie. Nie przejmowałam się tym, aż do momentu jak potwierdziła to nowo poznana koleżanka, która na stałe mieszka pod Recife. Zatem jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak ostrożna podczas podróży. Przynajmniej nie kusiłyśmy losu.
czwartek, 12 czerwca 2014
czwartek, 15 maja 2014
A może o kajakach… Johanna
Tym razem o pomyśle na spędzenie weekendu - żadnych długich tras, wszystko w zasięgu. Nie trzeba planować wielkiej podróży ani robić rezerwacji - tak jakby niezobowiązująco... :) A czas spędzony aktywnie i w oderwaniu od codzienności, czasem szarej... Dzisiaj opisuję SPŁYW KAJAKOWY, na jaki wybraliśmy się w ostatni weekend.
Spływ zorganizował jeden z naszych znajomych. Mieliśmy trochę wątpliwości ze względu na aurę, czy ludzie się nie wykruszą, czy towarzystwo dopisze. I ku naszemu zaskoczeniu, bardzo pozytywnemu oczywiście, zebrało się nas ponad 40 osób!
Spływ zorganizował jeden z naszych znajomych. Mieliśmy trochę wątpliwości ze względu na aurę, czy ludzie się nie wykruszą, czy towarzystwo dopisze. I ku naszemu zaskoczeniu, bardzo pozytywnemu oczywiście, zebrało się nas ponad 40 osób!
Na początek
organizator zabrał nas autokarem do miejsca startu, gdzie dostaliśmy śniadanko –
pyry z gzikiem – PYCHOTA!
wtorek, 13 maja 2014
PARYŻ fotograficznie - Johanna
Paris, Paris…
„C'est la vie - cały twój Paryż z pocztówek i mgły
C'est la vie - wymyślony...”
C'est la vie - wymyślony...”
[Jacek Cygan]
Paryż będzie głównie w obrazkach, podobnie jak Rzym, Londyn i
Florencja. Wycieczka do Paryża była dobrych kilka lat temu, w czasach, kiedy
jeszcze nie wpadłam na pomysł pisania bloga, czy czegokolwiek… Dlatego niewiele
pamiętam. Ale odkurzając stare fotki, których jakość niestety też pozostawia
wiele do życzenia, niektóre wspomnienia wracają…
piątek, 9 maja 2014
BNO - Róża Wiatrów - Johanna
Róża Wiatrów
Po powrocie z Harpagana,
wymienialiśmy się ze znajomymi wrażeniami, i jeden z nich podrzucił nam wtedy
linka z Różą Wiatrów, która miała odbyć się 2 tygodnie później w Koziegłowach.
My jeździmy po Polsce, a tu pod nosem taka impreza! Pomysł od razu mi się
spodobał, znajomi podchwycili… i już byliśmy na liście startowej.
środa, 7 maja 2014
BNO - Harpagan - Johanna
Potem wymyśliłam start w Harpaganie
Usłyszałam od znajomego i doczytałam
potem, że na Harpaganie są też trasy krótsze niż 100 km… No więc skoro
przeszłam 80 km, to 50 zrobię na luziku… no może nie tak zupełnie na luziku,
ale zrobię… Limit co prawda 12 godzin, ale to już przecież nie góry! Była też
trasa na 25 km, ale taka krótka… I kto by pomyślał, że mamy w Polsce góry nad
morzem!! A ludzie jeżdżą po świecie, żeby szukać takich krajobrazów J Tym razem nasza ekipa była już
większa – namówiliśmy znajomych, znajomi namówili swoich i zebrało się nas 10
osób.
wtorek, 6 maja 2014
BNO - Kierat - Johanna
Pierwszy był Kierat
Dowiedziałam się przypadkiem, że coś
takiego odbywa się w Bieszczadach, co roku w maju. 100 km pieszo w 30 godzin –
hmm… pomyślałam, że to ciekawe wyzwanie – o orientacji nie miałam wtedy
pojęcia, biegałam już wtedy trochę, ale niespecjalnie to lubię, więc opcja
marszu zamiast biegu bardzo mi się spodobała. Wydawało mi się to wtedy możliwe
do zaliczenia.
No bo skoro nie trzeba biec…
poniedziałek, 5 maja 2014
BNO - Tytułem wstępu - Johanna
Jak to jest z tą orientacją…
Ta relacja będzie nieco inna niż
poprzednie. Nie będzie traktowała o klasycznej podróży… Będzie co prawda o
wyjazdach weekendowych, ale ich charakter jest jednak odmienny. Dowiecie się
jak testowałam swoje możliwości fizyczne, swoją wytrzymałość, (szybkość niekoniecznie…J), ale też siłę woli. Organizatorzy
imprez, o których napiszę tak określają ich cel: Sprawdzenie granic własnej wytrzymałości
fizycznej i psychicznej.
BNO - czyli Biegi Na Orientację. Więc słuchajcie.
Pierwszy był Kierat –
Międzynarodowy Ekstremalny Maraton Pieszy.
wtorek, 29 kwietnia 2014
FOTO - Cykl WŁOSKI - Rzymu część trzecia – Johanna
Jak zapowiedziałam w części pierwszej, jednym z ważniejszych obiektów naszego zwiedzania był Watykan.
Niniejsza relacja opiera się w głównej mierze na fotografiach, gdyż pamięć mam dobrą, ale krótką:)
Być może dzisiaj, kilka dni po kanonizacji Jana Pawła II, ktoś z Was ma ochotę obejrzeć Bazylikę i jej najbliższe otoczenie i poczuć klimat świętości... Zapraszam:)
Niniejsza relacja opiera się w głównej mierze na fotografiach, gdyż pamięć mam dobrą, ale krótką:)
Być może dzisiaj, kilka dni po kanonizacji Jana Pawła II, ktoś z Was ma ochotę obejrzeć Bazylikę i jej najbliższe otoczenie i poczuć klimat świętości... Zapraszam:)
piątek, 25 kwietnia 2014
FOTO - Cykl WŁOSKI - Rzymu część druga – Johanna
Rzym część
druga
Woda w akweduktach rzymskich jest tak czysta, że z każdej fontanny można
się napić – woda jest zdatna do picia praktycznie w każdym miejscu! Ci
starożytni! Czapki z głów!
Fontanna di Trevi, chyba najsłynniejsza. Oczywiście
tłumy, tłumy, tłumy… Dopchać się nie można. Na placu przy fontannie zjedliśmy
pyszne lody:) Nie takie gałkowe jak u nas… Te włoskie były nakładane łopatką, więc
jedna porcja była wielkości naszych 2-3 kulek… No i ten smak! Wspaniała kremowa
konsystencja!
środa, 23 kwietnia 2014
FOTO - Cykl WŁOSKI - Rzymu część pierwsza – Johanna
Rzymu część pierwsza
W Rzymie byłam we wrześniu. To był
dobry czas na zwiedzanie wiecznego miasta – temperatura pewnie gdzieś około
dwudziestu, dwudziestu kilku stopni, bezchmurne
niebo, słońce, żyć nie umierać! Owszem, popadało trochę, nawet nieźle
zmokliśmy w drodze do Koloseum, ale przy letniej aurze nawet ulewa nie
przeszkadza. Trochę przy tym wiało, ale jakże oczyszczające było zmoknąć do
suchej nitki… Niektórzy wycieczkowicze
naszej grupy ubierali się spiesznie w foliowe palta, ale to jak lizać lizaka
przez papierek. Poczuć włoski deszcz na skórze, włosach, bieliźnie nawet… to
jest to!
piątek, 18 kwietnia 2014
FOTO - Cykl WŁOSKI - Wenecja – Anette
wtorek, 15 kwietnia 2014
sobota, 29 marca 2014
FOTO - Cykl WŁOSKI - Florencja – Johanna
piątek, 28 marca 2014
MACEDONIA - Kratovo - Vojaganto
Dziś gościmy... mężczyznę:) O Macedoni dla Was pisze Vojaganto
Witam wszystkich
Dziś
wycieczka do Macedonii… część pierwsza: miasteczko Kratovo.
Nie wiem w jaki sposób znajdziecie się w Macedonii, ale załóżmy od razu na początku, że miejscem wypadowym wszystkich opisanych tu wycieczek będzie stolica Macedonii – Skopje.
czwartek, 20 marca 2014
sobota, 15 marca 2014
piątek, 14 marca 2014
LONDYN fotograficznie - Part Four - Johanna
Dzień trzeci
Windsor
Bardzo przyjemnie wspominam, mimo deszczu, mieliśmy dużo wolnego (dziękujemy panu przewodnikowi:)) i zwiedziliśmy spokojnie komnaty pałacowe, a potem został jeszcze czas na kawkę... Klimat Windsoru zapada w pamięci. Małe, kameralne miasteczko, piękny dworzec kolejowy połączony z galerią - wszystko utrzymane w klasycznym stylu. Warto zobaczyć, poczuć, pospacerować...
czwartek, 13 marca 2014
Rumunia - Ana
Subskrybuj:
Posty (Atom)